czwartek, 19 marca 2015

OS ~Narkomania cz.1

Ona piękna dziewczyna z dobrego domu niestety z nałogiem i to bardzo ciężkim do zwyciężenia.
Narkotyki nic nie robiła tylko liczyło się dla niej ćpanie tego świństwa. Miała talent pięknie
tańczyła. Rodzice nie zauważali jej może to było powodem jej nałogu. Ciągłe delegacje i inne
rzeczy związane z pracą. Cóż wiele dziś jest takich rodzin. NMaty nigdy niczego nie brakowało
zawsze miała wszystko. Rodzice zawsze wynagradzali jej swoją nieobecność pieniędzmi, które wydawała
przeważnie na narkotyki.
On piękny, młody i czysty nienawidził narkotyków, nie miał szacunku do ludzi którzy biorą. Jak każdy chłopak
lubił imprezy. Ale nigdy nie wracał pijany czy naćpany. Ideał ! Piękny Maxi był wysokim brunetem o ciemno
brązowych oczach i to co każda dziewczyna lubi sześciopak na klacie. Był szkolnym i najlepszym
piłkarzem. Wiele razy chciał się przenieść do innych klubów, ale niestety nigdy mu się to nie udawało.
Szła do szkoły a raczej obok, rzadko bywała w szkole,
przy stadionie czekała na swoją kumpele, również początkującą
ćpunkę. Tamta przyszła ze swoim chłopakiem.
-Hej - powiedziała Naty
-Siema Siema - odpowiedziała Fran ze swoim chłopakiem Diego.
-Macie coś może ? - powiedziała Naty.
-Naty ogarni trochę te narkotyki, daj sobie spokój - powiedział Diego.
-A ty co taki święty, co?- odpyskowała
-JA po prostu się martwię Ty z Fran przesadzacie- uspokajał ją.
-Dobra dobra, OGARNIAMY - powiedziały dziewczyny.
-Idziemy do szkoły może czas byś tam zawitała coś na jeden dzień - powiedział chłopak.
-Yhy. - powiedziały dziewczyny niechętnie.
On był nowym chłopakiem w szkole, idąc korytarzem zderzył się z nią.
-O Boże przepraszam strasznie nie chciałem się potrącić - powiedział Maxi
-Spokojnie koleś wyluzuj - odpowiedziała.
Spojrzał na nią dostrzegł jaka ona jest piękna ma czarne krótkie loki związane były w kucyka a jej dość jasna karnacja i brązowe oczy idealnie pasowały do wszystkiego.
Ona również mu się przyglądała.
Po chwili się ocknęła .
-Następnym razem, uważaj trochę jak chodzisz - powiedziała oschle.
On uśmiechnął się swoim ' chamskim ' uśmiechem i odpowiedział i odszedł .
Nagle zabrzmiał dzwonek na lekcje i wszyscy się rozeszli do swoich klas. Okazało się, że Maxi i Naty są w jednej klasie.
Lekcja historii się strasznie dłużyła, no cóż w końcu to historia.
Maxi nie odrywał oczu od Naty, ale czuł że coś z nią nie tak.
Myślał sobie że jak z taką pięknością może być coś nie tak. Po prostu IDEAŁ.
Ona wcale nie czuła się nieswojo często chłopaki się jej przyglądali.
Nagle zabrzmiał dzwonek Maxi na przerwie postanowił się czegoś dowiedzieć o dziewczynie,
od kolegi z którym siedział na historii.
- Hej hej.. znasz może tą dziewczynę ? - wskazał Maxi na Naty.
- A no znam trochę, mieszka niedaleko mnie, a co podoba Ci się nie ? - odpowiedział i zapytał .
- No jest bardzo ładna i wydaje się taka sympatyczna - uśmiechną się
- Chłopie daj sobie z nią spokój mówię to tak po koleżeńsku, SERIO - odpowiedział.
- A to co z nią jest nie tak ? - spytał zaniepokojony.
- Jak powiem Ci że największa ćpunka w całej szkole uwierzysz ? - odprysną
Kiwną z nie dowierzaniem głową i podziękował i odszedł .
Myśli miał różne i różniaste. Nie wiedział co ma myśleć o tym co powiedział mu nowo poznany kolega.
Postanowił sam wybadać sprawę .
PO szkole widział jak zbliża się do miejscówki w której wszyscy palą w czasie szkoły .
Mimo że był tu pierwszy dzień trudno było nie zauważyć po co tam chodzą wszyscy chłopcy i dziewczyny .
Szłem za nią, myślałam ze mnie nie widzi, aż tu nagle .
- Aż tak Ci się podobam że mnie śledzisz - mówiła śmiejąc się
- Wcale mi się nie podobasz, tylko idę do domu - odpowiedział niepewnie.
Boże co ja robię w pola idę do domu.
- Serio a to mieszkasz pod mostem - odpowiedziała i odpaliła skręta.
Podszedł do niej zabrał jej i zniszczył go.
- Dziewczyno nawet nie zdajesz sobie jak się niszczysz - powiedział zdenerwowany
- hahaha  wiesz rodziców ja mam nie musisz się o mnie martwić, a tak w ogóle wisisz mi grama - odpowiedziała i poszła.
- Jesteś tylko bogatą smarkulą która ma wszystko podstawione pod nos nawet jonty - krzykną i poszedł w swoją stronę
Cały czas nie mógł w to uwierzyć że Naty siebie tak niszczy. Nie patrzy na nic. Nie wiedział tylko czemu to robi.
Boże co za kretyn, przez niego trzy dychy poszły sie walić. Co go to obchodzi co ja robię co to moja niańka czy coś.
Zachowuje się ja mój tatusiek. Nie nie w sumie nie nawet tatusiek by się tak nie wpieni jak by mnie ze skrentem zobaczył...
Zobaczymy co będzie w szkole. Weekend mijał szybko, za szybko. Naty była zajęta ciągłym ćpaniem.
Maxi trenował, nie chciał o niej myśleć choć znał ją raptem dwa dni.
To wiedział że nie może patrzeć bezczynnie jak ona się niszczy. Postanowił
zrobić mały podstęp zbliżyć się do niej ale na odpowiedni dystans. Chciał ją z tego
gówna wyciągnąć. Nastał poniedziałek niestety. O dziwo Naty była w szkole.
Wszyscy się dziwili nawet nauczyciel, a co dopiero uczniowie.
- Hej - powiedział do niej z miłym uśmiechem na twarzy jak szła do swojej szafki.
Nie odpowiedziała przesłała tylko spojrzenie w stylu ' daj mi spokój' i poszła do szafki.
Gdy ją otworzyła wyleciała dziwna karteczka wzięła ją i przeczytała.
" SPOTKAJMY SIĘ PRZY TEJ BUDZIE PO SZKOLE . M . " - zastanawiała się kto to jest M .
Dopiero potem przypomniało jej się że to ten chłopak który powiedział jej na korytarzu HEJ !
Zadzwonił dzwonek i poszła na lekcje polskiego. Pani jak zwykle przynudzała Naty postanowiła
napisać do Maxiego.
- " PO CO MAM SIĘ Z TOBĄ SPOTKAĆ, ABYŚ ZNÓW MI ZNISZCZYŁ MOJEGO SKRĘTA "-podała do niego .
- " NIE ODPOWIEDZIAŁ PRZYJDŹ TO SIĘ DOWIESZ" - oddał jej .
Pisali ze sobą długo o różnych bzdetach. Polski minął im szybko, trudno się dziwić romans na karteczkach zawsze spoko .
I tak że pani nie zauważyła ona zawsze miała oczy dokoła głowy.
Ostatnią lekcją był w-f. Raczej każdy lubi w-f, nawet Oliwia go lubiła. Minęła ostatnia lekcja. Naty ubrała się
i poszła na spotkanie z Maxim.

Miał się tylko z nią zaprzyjaźnić ale poczuł coś do niej, że jeżeli ona też to do niego czuje i to
jest prawdziwe razem sobie z tym poradzą, własnie to chciał jej powiedzieć.
- Hej po raz drugi - powiedział uśmiechnięty chłopak .
- Hej - o dziwo odpowiedziała z dobrym humorem .
- To o czym chciałeś rozmawiać - ciągnęła dalej dziewczyna .
- Wiesz tak sobie myślałem że może poszła byś ze mną do kina jutro wieczorem. hm .. ? - zapytał
- Czy ty zapraszasz mnie na randkę, przepraszam bardzo ? - odpowiedziała z zaskoczeniem.
- Pf RANDKA ? Te dzisiejsze dziewczyny myślą że jak je zapraszamy do kina to to jest randka, pf . - wymigiwał się
- No dobra , dobra bez spiny Maxi - powiedziała
- Ooo wiesz jak mam na imię - powiedział z bananem na twarzy
- Interesujesz się mną - pokazał jej język .
- Bądź po mnie o 19 - powiedziała i odeszła .
- Dobrze będę w pół do - odpowiedział śmiejąc się .

Ona czuła że coś się z nią dzieje nie miała ochoty na ćpanie co było dziwne, ale jej koleżanka
ją namówiła. Opowiadała jej o spotkaniu z Maxim i że zaprosił ją do kina, gdy to mówiła czuła takie
motyle w brzuchu jak nigdy.
- Ej ty ty ty się w nim zakochałaś - powiedziała Fran
- Ahahahahha no co ty ? W nim taki grzeczny, dobrze wiesz że wole tych ' niegrzecznych ' - wymigiwała się .
- JA wiem swoje Ty wiesz swoje, pożyjemy zobaczymy - mówiła dalej.
-Yep. - uśmiechnęła się

Kurde miałem mieć do niej dystans czuje że ją też do mnie ciągnie, jest taka bezbronna.
Gdyby nie te narkotyki one zawsze wszystko psują, zrobię wszystko żeby ją od tego uwolnić.
Poszła do domu tam czekali na nią rodzice, przekazali jej kieszonkowe i z domu
wystrzeliła jak z armaty. Szła do znajomego ' kolegi ' po dragi.
- Hej co masz dziś dla mnie ? - powiedziała czając się .
- To co zwykle, ślicznotko - odpowiedział .
Przekazał jej woreczek, a ona dała mu pieniądze. I kierunkowała się do domu.
Oliwia nie widząc tego biernym obserwatorem był Maxi który postanowił wieczorem pobiegać po okolicy .
Nie no nie wierze, co ona wyrabia, jak ona tak może. Musze jej kazać to wyrzucić .
- Hej, Hej, Hej Naty stój - zaczął do niej biec .
Ona uciekała przed nim jak by wiedziała że on wszystko widział i jak by zależało jej na jego opinii.
W końcu ona dostała zadyszki zwolniła, to Maxi ją dogonił.
- Co ty sobie myślisz - powiedziała zdenerwowana.
- Wyrzuć to co dostałaś - powiedział stanowczo.
- Nie - odpowiedziała.
- Dziewczyno nie zdajesz sobie sprawy co ty robisz ze swoim życiem - mówił jak nakręcona lalka.
- A co tobie do tego, nikomu na mnie nie zależy, mam tylko moje skręty i woreczki z proszkiem - mówiła ze łzami w oczach .
- W tym tkwi twój problem nie potrafisz dostrzec ile osób chce tobie pomóc, że zależy niektórym na tobie, ZROZUM - mówił do niej.
- Tak niby komu, rodzice już mnie nawet nie zauważają, a ja ich tak kocham . - ciągnęła dalej.
- Mi na tobie zależy, rodzicom pewnie też - mówił .
- O tak tylko mówisz, żebym tego nie wzięła .
- Proszę cię nie rób tego, obiecaj mi że tego nie weźmiesz . - Ciągnął .
- Nie mogę Ci tego obiecać. - mówiła .
- To daj mi to ja się tego pozbędę - zaproponował.
Z wielką niechęcią Naty oddała mu napełniony woreczek. Maxi go schował do spodni. Pożegnał się z dziewczyną i zmierzał w stronę domu .
Idąc do domu szedł przez ogromny most miał zamiar wysypać to świństwo do rzeki. Przystaną patrząc na woreczek wróciły do niego
wspomnienia, on też nie radził sobie z tym. Był dokładnie taki sam jak ona nie dawał sobie pomóc, gdyby nie jego mama
pewnie dale tkwił by w tym bagnie lub by już go nie było. Wcale nie musiał iść na odwyk potrzebował odrobimy miłości.
Ona też tego potrzebuje i ją dostanie jak nie od rodziców to ode mnie. Otworzył wysypał a woreczek wrzucił do kosza.
Maxi wrócił do domu, wieczorem postanowił się wcześniej położyć zgasił światło i runa na łóżku zanim zasną, już wiedział że to jest jedyny cel
jak narazie w tym miejscu pomóc tej pięknej osobie wyjść z tego nałogu cało.
Następnego dnia była sobota, każdy uczeń mógł odsapnąć.

Wszyscy robił to inaczej. Dochodziła osiemnasta trzydzieści, wypicowany Maxi,

Wziął kurtkę i wyszedł z domu. Zmierzał w kierunku domu Naty.



Kurde on tu zaraz będzie, a ja nie mam w co się ubrać. Odwieczny problem

nastolatek, choć szafy pękają w szwach i tak nie ma w co się ubrać.

Postawiła na miętowe rurki, kolorową ale i zarazem elegancką koszule, marynarkę

i chustkę do tego założyła czarne baleriny. Wyglądała niesamowicie. Pomalowała

mocniej rzęsy i usta błyszczykiem. Włosy rozpuściła i wyprostowała.

- No dobra jestem gotowa - powiedziała do siebie.

Nie zauważyła że tata ją obserwował.

- Wyglądasz ślicznie, kochanie - powiedział przytulając córkę.

W końcu Naty poczuła jakieś bezpieczeństwo ze strony ojca.

- To gdzie się taka odstrojona wybierasz - zapytał tata z uśmiechem.

- Idę do kina z takim Maxim - powiedziała z błyskiem w oczach, takim jakie ma małe dziecko kiedy dostanie batonika.

- No to miłej zabawy skarbie - powiedział i ucałował ją w czoło.

Wychodziła na plac swojego domu zobaczyła że przy bramie stoi Maxi.

Wyglądał fantastycznie, jak jakiś facet z romantycznej komedii.

- Pięknie wyglądasz - powiedział do niej Maxi i wyciągną dla niej kwiaty .

- Ty też się nieźle odstawiłeś, dziękuje za kwiaty są śliczne - powiedziała.

Podarował jej czerwone róże, jak by czytał jej w myślach kochała te kwiaty i ten kolor.

- To idziemy - powiedział łapiąc ją za rękę i ciągnąc za sobą .

- No idziemy, idziemy - powiedziała uśmiechnięta.

Było jej jakoś tak przyjemnie ,taki przystojniak z kwiatami pod jej domem,

rozmowa z tatą krótka ale była, czuła się potrzebna tacie jak i jemu .

Dziś była absolutnie czysta i było jej z tym dobrze.

- Na co chciałabyś iść, hmm ? - zapytał.

- Chodźmy na 'Nieulotne' , proszę - błagała .

- Dobrze - zgodził się i puścił jej oczko.

Pisnęła ze szczęścia. Uwielbiała tego typu filmy, najczęściej oglądała

dramaty, kochała je.

Kiedy doszli do kina Maxi poszedł po bilety i zakupił je.

- Mamy jeszcze 20 minut - co robimy czekamy czy idziemy na galerie ? - powiedziała.

- Lubisz popcorn ? - zapytał.

- Pewnie - powiedziała .

- To czekaj tu, ja pójdę i kupie - powiedział, zatrzymując ją.

- A może to ja coś kupie, Ty kupiłeś bilety i kwiaty teraz moja kolej - mówiła z wyrzutem .

- To ja zaprosiłem Cie na randkę, czy Ty mnie ?, hmm ? - powiedział z uśmiechem .

Poczuła motylki w brzuchu, pojawił się znów błysk w oku, i uśmiech którego nigdy

nikt na jej twarzy nie widział.

- Aha, więc jednak przyznajesz, że to randka ? - powiedziała z znakiem zapytania śmiejącym się .

- Oj tam nie łap mnie za słówka - kupił popcorn i weszli na sale kinową.

Mieli miejsca na samej górze tak zwane ' kanapy ' zajęli wyznaczone miejsca i się rozsiedli.

Film Naty się bardzo podobał, Maxi troszkę się nudził, lecz bardzo dobrze się maskował.

Kiedy film się skończył Maxi z Naty wyszli z galerii.

- Wiesz Maxi to była najlepsza RANDKA w moim życiu - powiedziała i uśmiechnęła się.

- Dziękuje, moja w sumie też - powiedział, i znów puścił jej oczko.

Kierunkowali się do domu, Maxi odprowadził dziewczynę do domu.

- Jeszcze raz dziękuje za spotkanie - powiedział i dał jej buziaka w policzek.

Niedziela mijała szybko, cały czas pisali ze sobą na fb, gg
lub gadali na skype. Zachowywali się jak para, która nie może bez siebie
żyć. A przecież oni nawet ze sobą nie byli. Co było dziwne, Naty wzdychała do niego,
a Maxi wzdychał do niej. To było piękne, ktoś może pomyśleć sobie że nawet jak z bajki,
wręcz nierealne. Oni oboje, choć nie dopuszczali do siebie myśli że mogą być razem,
to każdy myślał swoje. Naty spędziła niedzielny wieczór z rodzicami, cieszyła się, że
zaczynają się do siebie znów zbliżać, jak wtedy kiedy ona była mała dziewczynką.
To już był drugi dzień kiedy ona była absolutnie czysta, było jej z tym dobrze.
Fran chciała ją namówić na malutką działkę, ale ta z wahaniem odmówiła.
Nadszedł poniedziałek, Naty chciała wyglądać jak najlepiej.
- W CO JA MAM SIĘ UBRAĆ - mówiła .
Postawiła na sportowo zwykłe jasne rurki, duża luźna bluza i trampki. Do tego związała
włosy i pomalowała rzęsy. Zarzuciła torbę na ramie i poszła do szkoły. Nie spodziewała się
tego co zobaczyła, przed jej domem stał Maxi.
- Heej, co ty tu robisz, byliśmy umówieni ? - mówiła z uśmiechem .
- Hej, nie nie byliśmy, postanowiłem zrobić Ci niespodziankę - mówił .
Nie znosiła niespodzianek, ale ta jej się bardzo spodobała poranny widok, człowieka
z którym czuła się całkowicie sobą.
- To idziemy do szkoły ? - zapytała .
- Nie chce mi się ale trzeba, sprawdzian z matmy. - powiedział i ruszyli.
Szli około piętnastu minut. Była zachwycona na dworze było słonecznie, w końcu przyszła wiosna,
pomyślała.Złapał ja po jakimś czasie za rękę, szli tak aż do samej szkoły, do szkoły też tak weszli,
uczniowie patrzyli się na nich jak na parę młodą na ślubie kiedy zmierzają do ołtarza.
Oni posłali sobie tylko słodkie uśmieszki, przebrali się i poszli do klasy. Usiedli razem .
- Ale oni się na nas gapili - powiedziała dziewczyna.
- No wiesz, może to dla nich nowość, że masz chłopaka - powiedział i puścił jej oczko.
Dziewczyna zamierzała coś powiedzieć, ale zwątpiła. Pojawiły się rumieńce na jej twarzy,
a swój wzrok wlepiła w książkę. Czy to oznacza, że jesteśmy razem, myślała. Po chwili
odpowiedziała mu.
- Tak- powiedziała .
- Ale co tak ? - mówił uśmiechnięty.
- To że mam chłopaka - powiedziała, uśmiechnęła się.
On też był szczęśliwy, nie wiedział że to tak się potoczy, ale cieszył się tokiem sprawy.
Poniedziałek miną bardzo szybko, we wtorek Maxi miał trening.
Naty przyszła sobie na niego popatrzeć, miała na co.
Jednak długo nie popatrzyła, nagle na hale gdzie dziewczyna siedziała
weszła jej przyjaciółka, mimo tego że to ćpunka, to była ona najlepszą
przyjaciółka jaka mogła się przytrafić.
- Hej - powiedziała przyjaciółka.
- Hej - odpowiedziała z uśmiechem Naty.
- Mam prośbę pójdziesz ze mną po towar- ciągnęła- nie chce iść sama - wydukała z siebie.
- Patrz ja już nie biorę 3 dzień może jest to mało ale, jak na kogoś kto brał prawie
codziennie to dużo, daj sobie spokój - mówiła szeptem ale krzyczącym .
- Ale ja tak nie potrafię, tobie się jakoś wszystko teraz ułożyło, masz wspaniałego chłopaka,
z rodzicami już więcej rozmawiasz - mówiła ze łzami w oczach.
- Masz mnie masz Diego, on Cię naprawdę kocha, zrozum to wreszcie - mówiła .
Fran traktowała Diego jak zabawkę, był tylko po to by mieć z kim zapalić czy wciągnąć.
Zawsze mnie to irytowało. Odmówiła przyjaciółce, prosiłam jej żeby nie brała, pewnie mnie nie posłucha.
Ten jej diler jest strasznie niebezpieczny. Do końca treningu się strasznie martwiłam,
coś we mnie siedziało, coś mi podpowiadało że jest nie tak. Po skończonym treningu Maxi odprowadził
mnie do domu, milczałam przez całą drogę .
- Co jest z tobą, tak cicha jesteś, wszystko w porządku? - zapytał ze zmartwieniem.
- Rozmawiałam z Fran, czuje że coś z nią nie tak. -powiedziała smutno.
Zamilkli oboje, nagle w bardzo szybkim tępię przejechał samochód, oni szli dalej. Przykuło
ich uwagę to że samochód się zatrzymał i cofał w ich kierunku.
- Wiesz już ? - w samochodzie siedział Diego z bratem .
- Ale o czym mam wiedzieć - nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Fran jest w szpitalu, jest w bardzo ciężkim stanie. - powiedział i pojechał.
Miała do niego tyle pytań, nie wiedziała czemu, gdzie jak. Podejrzewała, że przedawkowała.
- Idziemy, do Fran, chodź - pociągnęła go za sobą.
Nie protestował, wiedział że w takiej sytuacji musi być blisko niej, szli niemal biegiem.
Wsiedli na najbliższym przystanku do busa i pojechali. Po piętnastu minutach byli już w szpitalu.
Zapytali w recepcji o Fran, wskazali drogę i pobiegli, znaleźli ją na drugim piętrze w sali
89.
- Boże Fran co z Tobą - mówiła dziewczyna, niestety jak do rośliny.
Nikogo przy niej nie było, rodzice wcale się nią nie interesowali mieli ją ' gdzieś '.
Nagle wszedł lekarz.
- Z rodziny państwo są ? - zapytał.
- Nie, nie jestem jej najlepszą przyjaciółką, jej rodzice nie przyjdą - mówiła.
- Panie doktorze co z nią ? - dziewczyna zapytała z świeczkami w oczach .
- Przedawkowała gdyby, nie przechodni mogła by umrzeć, ale czemu ona nie kontaktuje.
Jest w śpiączce, narazie nie wiemy kiedy może się wybudzić może to być za kilka godzin,
dni, miesięcy, a nawet lat. Ale w tym przypadku to raczej będą dni. Tylko nie wiemy co
potem.
- Ale co oznacza ' nie wiemy co będzie potem ' ? - zapytała, już łzy po policzkach jej
spływały,Maxi tylko stał oszołomiony i przytulał Naty. Myślał, że ją też mogło to spotkać.
- To znaczy, że jak się obudzi to nie wiadomo czy przeżyje, przedawkowanie było zbyt silne. - powiedział.
Dziewczyna się kompletnie rozpłakała. to była jej przyjaciółka, znały się od dziecka. Miała ją teraz
tak po prostu stracić ? Tak nie może być zrobię wszystko by przeżyła. Nie dam jej tak łatwo, nie dam.
Powtórzyła to kilka razy z zaciśniętymi pięściami.
Spędziłam w szpitalu całą noc, czekała aż Paula da jakiś znak,
że się wybudza niestety, nic. Wszyscy mi mówili, że ona ma dobrą
opiekę i spokojnie mogę iść do domu. Ale ja byłam uparta, nie chciałam
zostawić jej samej, cieszyłam się, że zostałam z nią. Tak to cały czas
bym się martwiła, nic bym nie wiedziała, a ja lubię wiedzieć na czym
stoję. Mimo że rzeczywiście, miał tu wspaniałą opiekę medyczną, ciągle
ktoś zaglądał do niej, to chciałam żeby miała jeszcze lepszą.
Naty nie była najbiedniejsza, nigdy niczego jej i jej rodzicą nie
brakowało, u Fran było przeciwnie, ledwo wiązali koniec z końcem.
Jak kupowały prochy zawsze płaciła Naty, bo Fran nigdy nie miała.
Pomyślała że może coś jej rodzice by zrobili. Pomogli jej finansowo,
zapłacili za jeszcze lepszą opiekę, postanowiła że z nimi porozmawia.
Teraz gdy miała z nimi lepszy kontakt, to może jej się uda. Chodź
nigdy Naty rodzice nie przepadali za Fran, ale może w takiej sytuacji
zmienią zdanie na jej temat. Postanowiła, że wpadnie do domu tylko na
chwilkę, ogarnie się i porozmawia z rodzicami.
Dziś nie poszła do szkoły chciała być przy Fran. Weszła do domu,
miała szczęście zastała obojga rodziców w domu. Rzadkość pomyślała.
- Poczekajcie tu na mnie, ogarnę się i muszę z wami porozmawiać - mówiła.
- Dobra, idź idź poczekamy - powiedzieli jak by chórem.
Naty poszła, wzięła szybki prysznic, wysuszyła włosy.
Zrobiła sobie luźnego warkocza i podążyła do garderoby.
Założyła czarne rurki i dużą bluzę z kapturem Maxiego.
Zeszła na dół.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - zapytała mama, kiedy ta szykowała
sobie śniadanie.
- No bo wiecie, że Fran jest w szpitalu, ja wiem ma wspaniałą opiekę,
ale może pomożemy jej jakoś finansowo czy jak. - ciągnęła niepewnie.
- Naty wiesz że my za nią nie przepadamy ? - powiedziała mama.
- Ale to jest moja przyjaciółka, zrozumcie, TATO - prosiła.
Ojciec spojrzał na żonę, i kiwną do niej twierdząco głową.
- Dobrze, ale nie damy pieniędzy jej ani jej rodzinie, sami
opłacimy lepsze leczenie, robimy to tylko ze względu na ciebie.
Powiedział spokojnie tata, mamie się nie podobała ta decyzja, Naty
zawsze dogadywała lepiej się z tatą niż z mamą, mama zawsze była oschła dla niej.
Tak jak by nigdy jej nie chciała, tata wręcz przeciwnie zawsze ciepły,
robił wszystko żeby nigdy mi niczego nie brakowało.
- Dziękuje wam, jesteście wspaniali - powiedziała i uściskała ich oboje.
-Dziś załatwimy wszystko -powiedział tata i pomachał córce na pożegnanie.
- Mogła byś być czasem dla niej milsza - powiedział oschle i odszedł.
Naty zadzwoniła do Maxiego i opowiedziała mu o wszystkim, była zadowolona.
Poszła do szpitala do sali 89 na drugie pięto.
- Mam Ci tyle do opowiedzenia, moi rodzice Ci pomogą, zapewnią Ci lepszą opiekę,
obudzisz się niedługo zobaczysz, i już nie weźmiesz. Będę Cię pilnować.
Mówiła do niej choć wiedziała, ze ona jej nie słyszy.
Nagle do sali wszedł Diego, postanowiłam że zostawię go samego.
Ja poszłam coś przekąsić i spotkać się z chłopakiem.
Wieczorem wróciła do domu, postanowiła, że nie będzie spędzać nocy w szpitalu.
Zrobiła sobie kolacje i czekała na rodziców, aż wrócą i opowiedzą jej o wszystkim. Czekałam na rodziców, usnęła. Rodzice wrócili o 1 w nocy, jak zwykle późno.
- O już jesteście - powiedziała zaspana. Spojrzała na zegarek i się zaśmiała.
- No już, już - rodzice również się zaśmiali.
- No i co, no i co - pytała zaciekawiona.
- No przekazaliśmy trochę pieniędzy na jej leczenie i lepsze leki, a także mają
ściągnąć specjalistę od takich przypadków. - wytłumaczył jej tata.
- Aha i Fran się obudziła - dodała mama.
- I co, wyzdrowieje, jak się czyje ? - Naty zadawała milion pytań.
- Jest w ciężkim stanie, jeżeli uda się jej z tego wyjść, to koniecznie musi iść
na odwyk, załatwiliśmy jej już, zapłaciliśmy za wszystko, tylko jest problem.. -powiedział tata.
- Jaki ? - zapytała zmartwiona.
- Ona nie chce, wmawia każdemu, że jest całkowicie zdrowa, a nie jest - powiedziała mama.
Fran zawsze była uparta, nie tylko uparta była najbardziej upartą osobą jaką, Naty znała.
- Załatwię to - powiedziała i poszła do siebie.
Wzięła prysznic i zasnuła jak małe dziecko.
obudziła się tuż przed 8, była zmęczona, chciała iść dale spać, ale miała ' misje' baaardzo
ciężką. Wstała wzięła kąpiel, dobrze jej zrobiła. Naty mogła się odprężyć.
Wyszła wysuszyła włosy, pokręciły jej się jak by całą noc spała w papilotkach.
pomalowała się delikatnie, chciała zakryć swoje wory pod oczami, które pokazywały się wtedy,
kiedy dziewczyna się nie wyśpi. Założyła beżowe rurki, koszule i sweterek, dodała do tego
vansy w kolorze czekoladowym. Przełożyła torbę przez ramię i wyszła do szpitala.
Wsiadła o busa i po 20 minutach była w szpitalu, przed szpitalem czekał na nią Maxi.
- Hej Naty - dał jej całusa na powitanie.
- Heeejo - powiedziała uśmiechnięta.
- Mamy misje, powiedziała.
- Jaką? - zapytał
- Musimy przekonać Fran, żeby poszła na odwyk - powiedziała.
- To chyba łatwe nie będzie - powiedział niepewny.
- No nie będzie zbyt łatwo, Fran to najbardziej uparta osoba jaką znam - powiedziała.
- To chyba mnie nie znasz - uśmiechną się łobuzersko.
Para zmierzyła do sali przyjaciółki, zastali tam Diego, który właśnie wychodził.
- Hej misiek - powiedziała Naty do Fran.
- Heej, co wy tu robicie ? - zapytała dziewczyna ? Spoglądając na Maxiego
- Przyszliśmy Cię odwiedzić, nie chcesz towarzystwa ? - zapytała dziewczyna.
- Nie no chce, straszne nudy tu są - powiedziała dziewczyna.
- Chyba już z tobą lepiej - zapytała Naty.
Spoglądała na nią dziewczyna wyglądała dość dobrze, jak na kogoś kto był w kilku dniowej śpiączce,
po przedawkowaniu.
- Fran ,bo my tu jesteśmy tak na prawdę nie tylko Ci potowarzyszyć - wydukała Naty.
- Jeżeli, przyszliście dawać mi tu kazania o odwyku, to lepiej skąd idźcie, ja nie jestem
żadną narkomanką, do cholery jasnej. - powiedział zdenerwowana.
- Ale dziewczyno ty nie zdajesz sobie sprawy co ty robisz - powiedział Diego.
- Właśnie - dodała Naty
- Ty nie jesteś lepsza, jeszcze tydzień temu, ćpałaś gorzej ode mnie, a teraz taka święta,
poznałaś kochasia który Cię odmienił, SUPER, ale pamiętaj jeszcze tydzień temu byłaś gorsza
niż ja, nigdy o tym nie zapomnisz, a teraz wyjdźcie. - krzyknęła Francesca.
- Ja się tak nie poddam, nie wiesz co mówisz, jesteś na silnych lekach. - powiedziała dziewczyna.
Chłopak wziął Naty za rękę, odwrócili się kierunkując do wyjścia z sali, a w drzwiach czekała
ich niemiła niespodzianka, a raczej niemiła dla Naty. Niemiłą niespodzianką dla Naty, byli jej rodzice w drzwiach. Dziewczyna,
była tak zszokowana, że powiedziała tylko.
- Naty, co ta dziewczyna wygaduje ? – wykrzyczała matka. Ojciec tylko się
przyglądał, w jego oczach było widać smutek, zawiedzenie, czy coś podobnego.
- Ona bredzi za dużo leków – powiedziała. Rozpłakała się i szybko wybiegła, Maxi
Dopiero ogarnął o co chodzi, i po chwili wybiegł za nią.
- Naty, Naty stój ! – krzyczał.
Dziewczyna się nie zatrzymywała. Chłopak dogonił ją, było to rzeczą jasną, w końcu
Sportowiec.
- Ej Skarbie ! Uspokój się ! Nie płacz – mocną ją przytulił. Dziewczyna ciągle płakała.
Przez łzy powiedziała.
- Już zaczynało mi się z nimi układać, a teraz co znów mnie znienawidzą, będą mieli
mnie gdzieś, oni zawsze myśleli, że jestem słodką, grzeczną nastolatką. – mówiła z
żalem w głosie, było jej tak ciężko, że nie da się tego opisać. Miała ochotę wybiec z
Jego ramion, pobiec po towar i ćpać, aż to takiego haju że wszystko będzie łatwe, fajne
I proste, ale wiedziała, że nie może zrobić tego Maxiemu. Nie wybaczył by jej nigdy.
- Spokojnie, porozmawiacie powiesz im, ze już nie bierzesz tydzień, to dużo. –powiedział.
Może i trochę ją uspokoił.
- Ale ty nie znasz moich rodziców, oni są na swój sposób surowi - powiedziała.
- Jesteś ich córką, będą chcieli dla Ciebie jak najlepiej. – powiedział.
- Jestem pewna, będą chcieli wysłać mnie na odwyk z Fran, a ja na prawdę już nie chce brać – ciągnęła .
- Chodźmy, może do domu, co ? – zaproponował.
- Dobrze, ale do mnie nie chce, żeby ktoś od Ciebie widział mnie w takim stanie. –powiedziała.
Maxi uśmiechnął się tym swoim ślicznym uśmiechem, pociągną dziewczynę za sobą i poszli.
Naty otworzyła dom, usiedli na kanapie oglądali jakieś śmieszne kreskówki na TV, ale nikogo nie śmieszyły. Naty położyła głowę na kolanach Maxiego i usnęła, chłopak też się zdrzemnął. Obudził ich trzask drzwi. Do salonu weszl i rodzice Naty.
- Naty musimy porozmawiać- powiedziała mama.
- To ja się już będę zbierał. – powiedział Maxi.
Naty go odprowadziła, a on rzucił głośne do widzenia. Pocałował dziewczynę i powiedział.
- Zadzwonię potem.
Naty poszła do rodziców, już wiedziała o czym będą rozmawiać, usiadła na kanapie i spoglądała raz na tatę,, raz na mamę.
- Domyślamy się, że wiesz o czym mamy zamiar z tobą rozmawiać – powiedziała oschle mama.
Naty zawsze czuła, że mama jej nigdy nie chciała, dużo razy jej mówiła że chciała chłopczyka.
Czuła się przez własną matkę nie kochana. Z tatą było przeciwnie, mimo że rzadko miał dla niej
Czas, to zawsze ona była jego oczkiem w głowie. Małżeństwo jej rodziców było tak jak by z Rozsądku.
- Tak – spojrzałam z politowaniem na tatę.
- Córciu więc, co masz nam do powiedzenia, co ? – zapytał smutnym głosem.
- Kiedyś, kiedyś brałam ale tylko troszkę, ale poznałam Maxiego i to się zmieniło, wiem że znów będziecie
mieli mnie gdzieś, znów będziecie mnie zostawiać, olewać. Po części to przez waz brałam, nigdy nie mieliście dla mnie czasu, liczyła się tylko praca. – krzyczała .
- Tak, jesteś narkomanką, a teraz zawalisz na mnie i na ojca – powiedziała chamsko matka.
- Nie odzywaj się już, ma dość – krzykną ojciec na żonę. – Ciągle ci coś nie pasuje wszystko byś zwalała na córkę, dla ciebie ona jest jak kula u nogi, tak ? Bo co za młoda się nie zdążyłaś wyszaleć. – powiedział do niej .
Matka Naty oburzona zachowaniem swojego męża wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Naty nie wiedziała co powiedzieć. Miała mętlik w głowie jak nigdy.
- Przepraszam Tato, tak bardzo Cię przepraszam – mówiła płacząc.
- Już, już skarbie nie płacz – przytulił swoją córkę.
Poczuła bezpieczeństwo od strony ojca. Ojciec też miał mętlik w głowie.
- Ja też przepraszam, że zdawałem Ciebie na siebie samą – mówił.
- Teraz przysięgam Ci, już tydzień nic zero, ani troszeczkę- powiedziała ocierając łzy.
- Wierzę Ci, co Ty na to żeby pójść do kina, co ? – zaproponował tata.
- Dobrze tylko się troszkę ogarnę – powiedziała i pobiegła do siebie. Dziewczyna wzięła szybki prysznic i się uszykowała. Zadzwoniła do Maxiego opowiedziała mu o całej sytuacji, o tym jak zareagowała matka, a jak ojciec, rozłączyła się i zeszła na dół. Tata już na nią czekał. Wzięli
kurtki i wiedli do auta. Poszli na komedie, łzy płynęły im ciurkiem ze śmiechu, oboje bardzo dobrze się bawili. Po filmie poszli do budki typu fas – food . Naty się przypomniał czasy kiedy była małym dzieckiem, zawsze tata jak wracał z podróży zabierał ja na tego typu rozrywki. Wiedziała, że do szczęścia potrzebuje tylko ojca, Naty chciała też mamy. Następnego dnia Naty obudziła się, czuła się tak lekko. Miała nawet ochotę iść do szkoły. Wiedziała, że spotka tam Maxiego, to wywoływało jej uśmiech na twarzy. Z narkomanki, stała się zwykłą nastolatką, a zawdzięcza to swojemu księciu. Dziewczyna wstała, pobiegła się umyć, miała dużo czasu do szkoły, więc postawiła na gorącą kąpiel. Po kąpieli wysuszyła swoje włosy i idealnie je wyprostowała, była normalnie uzależniona od swojej prostownic, ale jej włosy w ogóle nie były zniszczone, dlatego że używała tysiące odżywek. Postanowiła że założy dziś zwykłe jasne rurki do tego wciągnie białą koronkową koszulę, a do tego miętową marynarkę, założyła beżowe zamszowe baleriny z kokardką na czubku. Pomalowała rzęsy i usta. Czasem też malowała kreski, ale dziś jej się nie chciało. Zeszła na dół, poczuła piękny zapach, a tam tata szykował jej śniadanko.
- Hej, co tam szykujesz ? – zapytała swojego ojca.
- Cześć słonko, naleśniki z nutellą i truskawkami- powiedział i dodał – Twoje ulubione.
- O ja cię ! Dziękuje, Dziękuje. Tylko wiesz nie rozpieszczaj mnie tak bo przywyknę – zaśmiała się. Tata również się uśmiechną, Naty skonsumowała pyszne śniadanie i poszła do szkoły, przed domem czekał na nią Maxi.
- No proszę jaka odstrojona, nono – powiedział Maxi mierząc ja wzrokiem.
- Też się cieszę, że Cię widzę – powiedziała i pocałowała go w policzek.
- To co do szkoły, na pierwszej mamy matematyke – powiedział Maxi.
- Hmmmm, kocham to – dziewczyna uśmiechnęła się.
Doszli do szkoły zmierzyli do szkoły. Poszli na samą górę pod klasę i usiedli sobie .
- Patrz jeszcze troszkę i wakacje – powiedział Maxi, uśmiechając się.
-No właśnie, cieszę się bardzo, mam już dość szkoły – uśmiechnęła się.
- Co ty na to żeby wakacje spędzić tylko we dwoje, hm ? ! – zapytał.
- No wiesz, może ja się Ciebie boję i nie chce być sam na sam z tobą - chciała być poważna ale jej to nie wyszło.
- Dobra jest, złamiesz się – powiedział, chłopak także próbował udawać obrażonego.
Nagle oboje zaczęli się głośno śmiać, każdy się na nich patrzył jak na idiotów. Chłopak zaczął łaskotać dziewczynę, tu ją miał miała straszne łaskotki, jak ktoś ją zaczynał łaskotać krzyczała jak chora, jak to się mówi tak, że ‘ trupa by obudziła. Nagle zabrzmiał dzwonek, oboje weszli do klasy zajęli ostatnią ławkę przy oknie, obok ich ławki usiadł Diego, lekcja im się strasznie dłużyła. Odkąd Fran wylądowała w szpitalu, Diego był jak by przybity. Nagle Maxi szturchnął Naty i podał jej karteczkę była od Diego, pisało na niej : NIE WIEM CO ZROBIŁAŚ, ALE DZIĘKUJE FRAN ZGODZIŁA SIĘ IŚĆ NA ODWYK, JESTEŚ NAJLEPSZA. Tak naprawdę to ona nic nie zrobiła, wychyliła się za ławki i posłała mu tylko uśmiech. Nie miała pojęcia kto lub co ją przekonało, do zmiany zdania. Posłała z Maxim sobie tylko spojrzenie , które mówiły same za siebie. Nareszcie pomyślała dziewczyna zadzwonił dzwonek, koniec matmy i patrzenia na nauczycielkę .Lekcje mijały bardzo szybko, po szkole Naty miała iść z Diego do Fran, a potem na spotkanie z Maxim. Nie miała nawet czasu zajrzeć do książek. Zabrzmiał dzwonek, dziewczyna pobiegła do szatni, zmieniła buty, zarzuciła marynarkę i wyszła, czekała przed szkołą na Diego. Wyszedł ze szkoły razem z Maxim, dziewczyna pożegnała się ze swoim ukochanym i podążyła za Diego.
- Wiesz może co ją skłoniło do zmiany decyzji o odwyku – zapytała Naty.
- Mówiła coś o twoim tacie, że był u niej i żeby zrobiła to dla swoich bliskich, coś takiego mi mówiła – odpowiedział na zadane pytanie przez dziewczynę.
- Mój tata ? – zapytała ze zdziwieniem, pewnie chciał żebym już się nie smuciła.
- No tak mi mówiła, mówiła pan Gustav, Naty tata, czyli twój tata. – powiedział.
- No tak, tak – była zdezorientowana.
- No, ale wszystkiego dowiesz się od Fran, podobno ma wyśmienity humor – powiedział.
Dziewczyna uśmiechnęła się na tę wiadomość, cieszyła się że powoli wszystko wraca do normy. Nie wiedziała tylko co będzie z jej rodzicami, czy się rozwiodą czy będą ze sobą, a może separacja. Nie wiedziała co myśleć, ale dała sobie spokój nie chciała mieszać sobie w głowie tymi problemami. Doszli do szpitala, weszli do windy i wjechali na drugie piętro do Sali 89.
- Hej – powiedziała Naty rzucając się na przyjaciółkę, i ucałowała ją w policzek.
- Cześć, i od razu przepraszam – powiedziała smutno Fran.
-Ej, kochana Nie masz za co, nie wiedziałaś co mówisz, spokojnie jest dobrze ! – powiedziała przytuliła dziewczynę. Obie dziewczyny się rozkleiły. Naty spędziła miło czas z przyjaciółką, około siedemnastej musiała już niestety opuścić szpital. O siedemnastej trzydzieści umówiła się z Maxim w parku, mieli zamiar iść na coś dobrego do jedzenia. Zobaczyła, że Maxi już czeka na ławce w parku na dziewczynę.
- Cześć skarbie, długo czekasz ? – usiadła obok i pocałowała go.
- Cześć piękna, nie no co ty przed chwilą usiadłem – powiedział chłopak, po czym się uśmiechną.
Patrzeli sobie w oczy, to była taka słodka para, uwielbiali ich, a oni uwielbiali przebywać ze sobą. Nie widzieli świata poza sobą.
- To gdzie idziemy ? – Naty przerwała ich ‘ trans ‘ .
- Masz ochotę na typowego fas – food i lody ? Ogromne lody ? – zapytał Maxi z uśmiechem.
- Chcesz żebym wyglądała jak szafa trzy drzwiowa ? – zapytała śmiejąc się.
I poszli do typowej budki z takim żarciem, dziewczyna była najedzona, ale przecież obiecała mu jeszcze lody. Więc poszli do typowej budki z lodami. Nie zwrócili uwagi była godzina dwudziesta pierwsza, a jeszcze Naty nie zajrzała do książek.
- Cholera, skarbie przepraszam muszę już iść – powiedziała smutno dziewczyna.
- Czemu co się stało ? – zapytał .
- Nie zajrzałam nawet do książek jeszcze. – powiedziała.
- No dobrze, chodź odprowadzę cię, przecież nie będziesz chodzić sama po nocy – powiedział i ją uścisną. Złapał ją za rękę i poszli w stronę domu, odprowadził dziewczynę, pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę. Dziewczyna przywitała się z tatą, zjadła kolację, wskoczyła pod prysznic i w piżamkę. Następnie otworzyła książki i ślęczała nad nimi do nocy. Miała już dość sprawdziła Facebooka i poszła spać. Dni mijały szybko, wszystko wracało powoli do normy. Naty była szczęśliwa z Maxim, a on z nią, byli parą jak z obrazka, idealną. Fran już wyszła ze szpitala. Jej też się układało. Wyjechała na odwyk na prawie koniec miasta . Diego odwiedzał ją tak często jak tylko mógł, w końcu dzieliły ich setki kilometrów. Fran już miała coraz mniejszy pociąg do proszków, rozmawiałyśmy codziennie na gg, fb czy skype. Tata z mamą mieli się rozwieść w najbliższym czasie, na razie separacja. Z jedne strony poczułam jakąś nieznaną ulge z tego powodu, a z drugiej strony to w końcu moja matka, dzięki niej jestem tu, na tym świecie. Dziś była piękna słoneczna, pogoda. Sobota kochana, sobota. Do wakacji zostało raptem dwa tygodnie. W ten piękny dzień umówiłam się z moim misiem i ustalić co będziemy robić w wakacje. Miały to być wakacje we dwoje, ale stwierdziliśmy, że miło będzie nam i Fran i Diego jak im też to zaproponujemy, zgodzili się. Nam wszystkim bardzo pomysł się spodobał. Tym bardziej że chłopcy się polubili. O czternastej dopiero zwlekłam się z łóżka. Zaczęłam się szykować bo o siedemnastej mieliśmy spotkać się w centrum. Dochodziła za dwadzieścia piąta, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Drogę pokonywałam bardzo wolno, gdyż do galerii miałam ‘ dwa kroki ‘ . Kiedy doszłam Maxi już czekał.
- Hej – pocałował mnie na przywitanie.
- Strasznie tęskniłam – rzuciłam mu się na szyje i patrzyłam mu głęboko w jego duże ciemne oczy.
Uśmiechnął się, po czym wziął mnie za rękę i weszliśmy do centrum. Było tam tłoczno tyle ludzi jak na szał zakupowy w Boże Narodzenie. My z Maxim chodziliśmy po różnych biurach podróży, wypatrywaliśmy jakiś ciekawych ofert w przyzwoitych cenach. Postawiliśmy na Grecje, mimo że na wakacje zawsze gdzieś wyjeżdżałam z rodzicami, nigdy nie byliśmy w Grecji. Moi rodzice, a raczej mama wolała jakieś inne miasta/państwa. Drogie, ekskluzywne. Typu Dubaj. Zawsze musiała mieć hotel pięć gwiazdek, wszystko pod nosem, basen, Spa. Chodź raz miałam ochotę na ‘ niedrogie ‘ wakacje. Może inni na moim miejscu by się cieszyli, ta to ma fajnie, Ojciec najlepszy prawnik w kraju, mama super modelka, znana w całym Paryżu. Nigdy tego nie chciałam. Jak już zamówiliśmy wszystko wyszliśmy z biura podróży i od razu zadzwoniłam do Fran, a Maxi do Diego.
- No hej słońce – powiedziałam do Fran przez telefon.
- Cześć, załatwiliście? – pytała ciekawa.
- Tak, jedziemy do Grecji na calutkie 3 tygodnie, za jakieś 3500 złoty, hotel jakiś taki nie najgorszy bodajże 3 gwiazdki, ale to nie ważne do plaży mamy raptem 300 metrów. Pokoje z pięknymi widokami, samolot mamy o 6 rano  30 czerwca. – Przekazałam jej informacje.
- Ale Naty wiesz ja myślałam o czymś zwykłym, mazury czy Bałtyk, nie mam 3500 złoty. – powiedziała smutna .
- Spokojnie o nic się nie martw, załatwiłam, że pomożemy mojemu tacie trochę u niego w kancelarii prawniczej, wiesz takie przynieś, wynieś, pozamiataj, ale zawsze coś – powiedziała wesoła
- Nie mogę go tak wykorzystywać, zapłacił za moje leczenie i tak nigdy mu się nie odwdzięczę – powiedziała.
- Nie marudź! Wie ze jesteś dla mnie ważna, że jesteś dla mnie siostrą, której nie mam, a zawsze chciałam mieć więc nie marudź ! CIESZĘ SIĘ, ŻE SIĘ ZGADZASZ, PA SIOSTRZYCZKO – dziewczyna dumna z siebie, rozłączyła się i uśmiechnęła do Igora. Chłopak też już wszystko przekazał koledze.
Para poszła coś przekąsić, potem udali się do Naty i spędzali razem miło czas. Ten tydzień niesamowicie mi się dłużył, nauczyciele dopytywali nas na lepsze lub gorsze oceny. Jeszcze został tydzień męczarni no, ale potem czeka nas RAJ ! Jest piękny słoneczny piątek.. To już jutro pomyślała dziewczyna, już jutro będę sama o sobie decydować. Lubiła być córeczką tatusia, ale już jutro będę nią mniej. Paula wczoraj wróciła z ośrodka, całkiem odmieniona. Dziś miałam się z nią wybrać do centrum handlowego na zakupy. Musiałam wyglądać olśniewająco, w końcu moja 18-nastka. Dochodziła osiemnasta pobiegłam po Fran i razem udałyśmy się do centrum, a nasi chłopcy na piwo. Wiadomo jakie to są zakupy z facetami ‘ NO DŁUGO JESZCZE ‘ , jedyny facet jakiego znam i nie stęka na zakupach to mój tata. IDEAŁ.
- No to co Franco kupujemy, hm ? – powiedziałam.
- Ja postawie na coś mini – powiedziała zafascynowana. Przezywała moją osiemnastkę jak by była jej, cieszyło mnie to bardzo, że jesteśmy ze sobą jak siostry. Ona ma ją dopiero za 3 miesiące.
- A ty co na jutro preferujesz ? – zapytała .
- Małą czarną i szpilki w kolorze nude – wyszczerzyła się.
- O nie wieże Naty zakłada szpilki, ludzie w kominie trzeba to zapisać ! ZAWSZE VANSY VANSY VANSY i nic więcej – śmiałyśmy się z tego co powiedziała Fran, ale nie ukrywam, że tak było, nie uważałam szpilek, sandałek, rzymianek itp. Tylko i wyłącznie trampki.

==========================================================================
Witam Was po miesiącu albo i więcej z kolejnym One Shotem .
Tym razem to z Naty zrobiłam tą gorszą.
Po mimo tego że nie jest już tak jak kiedyś bo nie ciągnie mnie już tak do oglądania Violetty to i tak nie przestanę pisać przynajmniej do czasu.
Przepraszam , że tak długo musieliście czekać ale jest w końcu .
Nudny ale jest .
Kocham Was !!!
Pozdrawiam i całuję <3 <3

Edzia


6 komentarzy:

  1. Hej!
    Zostałaś nominowana do LBA x2
    Szczegóły u mnie ( www.opowiadaniateamonaxi.blogspot.com ) w zakładce LBA ;)

    Olaa Naxistas

    Ps. Z komem do OS,a wrócę później

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a więc komentuję :)
      To jest GE-NIA-LNE !
      Moje Naxi <3 Słyszycie jest MOJE !!! Heh...
      Natusia mała czarna i szpilki .... ;)
      Ale Maxi na nią dobrze zadziałał :*
      Czy mi się wydaje czy Maxi też wcześniej Ćpał ?
      Tak zastanawiam się... Jak ty to robisz, że twoje OS'y mają jakieś przesłanie ?
      Ja nie mogę wpaść na taki pomysł... Zazdroszczę!
      Kobieto... ale ty masz talent!
      Pisz mi tu cz.2!
      Czekam, czkam i zaczekam ... chcę czytać!

      Chciałam Ci jeszcze bardzo podziękować za nominacje do LBA :D
      Ale mam pytanko (pytałam w kom - pod prologiem - u mnie) gdzie znajdę pytania?

      Kochana... Pozdrawiam
      Olaa Naxistas

      Usuń
  2. Piękne<33
    Nie wiem tak naprawdę czy już kiedyś komentowałam tego bloga, czy raczej nie.
    Jeśli nie to:
    Blog jest wspaniały<333
    Wszystko jest rewelacyjne<33
    No i piszesz zajebiste OS`y<3

    PS.: Zostałaś nominowana do LBA.
    Szczegóły u mnie
    Https://naxi-leoncesca-dielara-lenarico.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do LBA
    http://milosctoniebajkanaxi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama narkomania to jest niestety straszny problem i lepiej abyśmy w takie coś nie popadli. Jeśli już ktoś jest uzależniony od narkotyków to na pewno w https://detoksfenix.pl/ może odbyć bardzo skuteczną terapię. W końcu trzeba sobie czy innej osobie pomóc w tej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń