wtorek, 12 maja 2015

Powiedz tak

Włączyłam komputer i zalogowałam się na Skypie. Zadzwonił prawie od razu.
-Cześć Kocie.-jego uśmiech obaliłby każdy mur.
- Co tak długo? Martwiłem się.
-Autobus mi odjechał.-uśmiechnęłam się lekko.
-Dzwoniłem.
-Maxi przestań, telefon się rozładował. Zwykły zbieg okoliczności. Jak sobotnia domówka?- szybko zmieniłam temat.
-Poznał kogoś. Nareszcie.- zza pleców Maxiego wyłonił się jego brat.
-O proszę. Ładna?- zapytałam z uśmiechem.
-Nie umywa się do Ciebie.- usłyszałam ledwo głos Maxiego.
-Przestań, już o tym rozmawialiśmy. Mi też na tobie zależy, ale ta odległość... nie chcę się angażować, to i tak nie przetrwa. poczekaj, pójdę po kawę. Zaraz wracam.

Musiałam jakoś to przerwać. W końcu doszłoby do tego, że wylałabym mu wszystkie moje uczucia. Że w końcu powiedziałabym mu prawdę, że zależy mi na nim jak na nikim innym. Do pewnego momentu traktowałam go jak przyjaciela, nie wiem sama kiedy to się zmieniło. Był szalenie przystojny, ale nie tylko o to chodziło. Rozumiał mnie jak nikt inny.
Można powiedzieć, że poznaliśmy się przez moją przyjaciółkę i jego brata. Oni z kolei poznali się przez jeden z portali społecznościowych. Nigdy nie widzieliśmy się na żywo. Ani ja i Maxi, ani ona i Leon. Po prostu od czasu do czasu rozmawialiśmy na Skypie, pisaliśmy. Mieszkaliśmy prawie 300km od siebie.My w BA a oni w Rosario Taktowaliśmy się jak przyjaciele. Przynajmniej ja i Maxi. Dużo o sobie wiedzieliśmy, choć nigdy nie widzieliśmy się na żywo. Nie chodzi o to, że nie mięliśmy jak się spotkać. Mnie trzymała tu nauka i ostatnia klasa technikum. Jego, firma jego ojca w której pracował. Z czasem jednak ciągnęło mnie do niego jeszcze bardziej.
Oparłam się o blat kuchenny. "Poznał kogoś" dudniło mi w uszach. Miałam ochotę wrócić tam i rozpieprzyć ten cholerny komputer. Nie, przestań, pomyślałam, wrócisz i powiesz mu, że bardzo się cieszysz, że w końcu mu się układa, a później będziesz robić wszystko żeby o tobie zapomniał.Tak też zrobiłam.

-Rezygnujesz z niego? Zgłupiałaś?- kilka dni później krzyk mojej przyjaciółki tak mnie wystraszył, że telefon prawie wypadł mi z ręki.
-Monia nie mam innego wyjścia. On już kogoś poznał, niech układa sobie życie.
-Oszalałaś dziewczyno, oszalałaś.- ganiła mnie dalej.
- Poczekaj, zaraz ci coś pokaże. Otwórz pocztę i kliknij w link, który ci wysłałam.
Zrobiłam o co mnie prosiła.
-Teraz to ty oszalałaś. Niby jak ja mam to zrobić? A mieszkanie?
-Wszystko załatwię. Daj mi tylko trochę czasu i jedź do szkoły odebrać świadectwo maturalne.- później usłyszałam tylko dźwięk odkładanej słuchawki.
Nie, przecież to wariactwo. Nigdy w życiu się na to nie odważę. Musiałabym upaść na głowę. Wzięłam gorący kubek wypełniony po brzegi moją ulubioną, malinową herbatą. Usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Zalogowałam się na Facebooku. Maxi na czacie. Uśmiechnęłam się w duchu. Zapytałam jak mija mu dzień. Nie spodziewałam się odpowiedzi, którą uzyskałam.
"Cześć. nie wiem kim jesteś dla Maxiusia, ale on właśnie bierze prysznic, nie może odpisać. Jeśli chcesz, napisz później. Matylda."
Moja dłoń ze złości zacisnęła się na kubku z herbatą. O nie, tego było za wiele. Ponownie otworzyłam link przesłany przez Viole. Moim oczom ukazał się znów wielki, przykuwając wzrok napis: Uniwersytet w Rosario . Cóż, nie miałam nic do stracenia. Sięgnęłam po telefon.
-Viola, zadzwoń do kuzynki i zapytaj czy wynajęcie jej mieszkania w Gdańsku jest jeszcze aktualne.
-Wiedziałam, że ci na nim zależy- skwitowała ze śmiechem. Już to załatwiłam. Klucze czekają u mnie.



Kilka dni później parkowałam auto pod moim nowym mieszkaniem w Rosario (miasto w Argentynie prawie 300 km od Buenos Aires). Szybko załatwiłam sprawy w szkole i w domu. Rodzice w sumie byli przeciwni mojemu wyjazdowi, ale przekonałam ich nienaganną renomą Uniwersytetu. Dobra lokalizacja, prawie samo centrum, pomyślałam taszcząc walizki do windy. Czwarte piętro, nie jest źle. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Było ładne i przestronne. Ale dość, pomyślałam, teraz mam coś do zrobienia. Wygrzebałam z torebki adres Maxiego, który zdobyła Monika nie wiem jakim cudem. No kochaniutki, teraz się zabawimy. Uśmiechnęłam się w duchu.

Znalezienie ulicy mieszczącej się na obrzeżach miasta zajęło mi dobrą godzinę. Moją uwagę przykuł wielki bilbord reklamujący firmę jego ojca. To tutaj. Zatrzymałam auto na podjeździe. Nie bardzo wiedziałam co mam dalej zrobić. Niewiele myśląc wyciągnęłam telefon i wybrałam dobrze znany mi numer.
-Halo Kocie. Długo się nie odzywałaś.
-Wiesz, miałam sporo spraw do załatwienia. Możemy pogadać?-zapytałam.
-Jasne o co chodzi?
-Ale to nie jest rozmowa na telefon.-odpowiedziałam lekko rozbawiona całą tą sytuacją.- Wyjdź przed dom, czekam w aucie na podjeździe.
Nie musiałam go widzieć, żeby wiedzieć jaką ma teraz minę. Po krótkiej chwili wielkie, mosiężne drzwi domu otworzyły się i pierwszy raz w życiu ujrzałam niebo. Średniego wzrostu, szczupły, ale umięśniony młody mężczyzna patrzył na mnie lekko zdziwiony. Wysiadłam z auta. Dopiero wtedy delikatnie się uśmiechnął. Chyba dopiero teraz dotarło do niego to co się dzieje. Zrobiłam krok w przód, później następny. Cholera jest jeszcze przystojniejszy niż mi się wydawało. Podszedł do mnie powoli.
-Powiedz, że to nie sen.- poprosił.
Musnęłam delikatnie ustami jego policzek. Objął mnie w pasie i oparł czoło o moje. Nasze oddechy mieszały się ze sobą. Czułam narastające podniecenie. Zapomniałam o całym świecie. Kiedy na niego spojrzałam wiedziałam, że on też czuje to co ja i pragnie tego samego.
-Wejdźmy do środka.-poprosił delikatnie się odsuwając, ale jego dłoń wciąż znajdowała się na moim biodrze.
-Nie. Bądź u mnie za pół godziny.-podałam mu kartkę z wcześniej zapisanym adresem.
-Wszystko zaplanowałaś-stwierdził z uśmiechem.
Pocałowałam go delikatnie, choć miałam ochotę zedrzeć z niego ubranie i kochać się z nim tu, na masce samochodu.
-Będę czekać.- odwróciłam się i powoli wsiadłam do samochodu. Wiedziałam, że na mnie patrzy. Podobało mi się to. Wrzuciłam wsteczny i dojechałam do ulicy. Spojrzałam na niego. Wciąż stał w miejscu z rękami w kieszeniach jeansów. Cały czas nie wierzył w to co się dzieje. No to się zabawimy, pomyślałam odjeżdżając z piskiem opon.

Dotarcie do mieszkania zajęło mi dużo krócej niż dojazd do domu Maxiego z jednego prostego powodu - już kojarzyłam drogę. Wbiegłam do mieszkania jak szalona. Zaraz tu będzie, muszę coś ze sobą zrobić. Otwarłam jedną z walizek i wygrzebałam z niej krótkie jeansowe szorty i malinową bokserkę. Jeszcze nigdy tak szybko się nie przebierałam. Nagle zadzwonił dzwonek, po drodze jeszcze przejrzałam się w lustrze wiszącym na przedpokoju. Jest ok. Otworzyłam drzwi w tym momencie poczułam na swoich ustach długi, namiętni i baaardzo mokry pocałunek.

Jedną rękę położył na moim policzku natomiast drugą rękę położył na moich plecach plecach i przyciągnął mnie do siebie tak blisko ,że poczułam jak moje piersi stykają się z jego torsem.
Po jakimś czasie podniósł mnie do góry i owinął sobie moje nogi wokół swoich bioder. Nosił mnie po korytarzu pośpiesznie szukając sypialni.
-Nie tracisz czasu- zganiłam go z uśmiechem.
-Chcę zdążyć zanim się obudzę.
Delikatnie położył mnie na łóżku. Jego usta schodziły coraz niżej.
Wsunął mi ręce pod bluzkę i jeździł swoimi ciepłymi rękami po moich plecach. 
 W końcu zdjął ze mnie bluzkę a po chwili również stanik . Zaśmiałam się cichutko.
 Nieznacznie jęknęłam kiedy wziął do ust mój sutek zaczął go ssać i ściskać, na przemian zajmował się jedną piersią i drugą .
  Pocałunkami zszedł na mój brzuch i tak dalej aż dotarł do początka  moich szortów. Zdarł je ze mnie i z uśmiechem skwitował brak mojej bielizny. Głaskał moje nogi i pośladki .
Jego usta zagłębiły się w przestrzeni pomiędzy moimi udami. Zacisnęłam jedną rękę na prześcieradle a palce od drugiej ręki delikatnie wsunęłam  w jego króciutkie czarne włosy i docisnęłam bardziej jego głowę. Byłam coraz bardziej podniecona, coraz bardziej mokra. W pewnym momencie jego język znalazł się TAM rozszerzyłam jeszcze bardziej nogi , ułatwiając mu zadanie. Jęczałam coraz głośniej.  Dodatkowo zaczął drażnić moją łechtaczkę. O nie tego było za wiele! Czułam jak się pod nim rozpadam.
-Maxiiiii -wyjęczałam podczas orgazmu
Maxi Zlizywał moje soki gdy skończył pocałował mnie w usta bardzo namiętnie przez co poczułam jak smakuje. Oderwałam się od niego i pchnęłam go na łóżko. Teraz była moja kolej.
Zdjęłam z niego koszulkę i zaczęłam całować jego umięśniony brzuch. Zaczął coraz szybciej oddychać. Kiedy dotarłam do jego spodni bez zastanowienia ściągłam je z niego razem z bokserkami.
Moim oczom ukazał się imponujących rozmiarów już nabrzmiały członek.
 Wzięłam go w rękę i zaczęłam nim poruszać w górę i w dół. Nie wytrzymałam i wsadziłam całego do buzi. Kiedy zaczęła ssać widziałam, że odchylił głowę do tyłu. Jego  dłoń wylądowała na mojej głowie popychając nadając mi rytmu .  Słyszałam jego przyspieszony oddech a czasem jęknięcia. Brałam go chciwie, czasem robiąc przerwę tylko po to by podrażnić jego jądra.
 W pewnej chwili podniósł się na kolana i spojrzał na mnie.
-Marzyłem o tym od kilku miesięcy- delikatnie się nachylił. Czułam jak jego przyjaciel delikatnie ociera się o moje najczulsze miejsce.
-Tyle razy ci mówiłam, że marzenia się spełniają, skarbie.
Wszedł we mnie szybko i gwałtownie jakby rzeczywiście bał się, że za chwilę rozpłynę się w powietrzu. Podobało mi się to. Każdy jego mięsień zdradzał jak bardzo pragnął tej chwili. Poruszał się ciągle całując na przemian moją szyję i usta. Nie wiem ile to trwało. Całkowicie zatraciłam się w tej chwili. Nasze jęki i przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą. Czułam, że długo już nie wytrzymam. Tak bardzo mnie pociągał.
-Otwórz oczy- powiedział- chcę widzieć twoją twarz kiedy dochodzisz. Wyobrażałem sobie to przez ten cały czas.
Długo nie musiał czekać. Poczułam ciepło ogarniające całe moje ciało, a mój krzyk było słychać w całym mieszkaniu. Doszedł zaraz po mnie i opadł bezwładnie obok mnie. Położyłam głowę na jego piersi i złączyłam nasze dłonie. Czułam się jak nigdy wcześniej.
-Cały czas w to nie wierze- przerwał milczenie. Ja nic nie odpowiedziałam tylko pocałowałam jego lekko spocony tors. Dłuższą chwilę leżeliśmy w milczeniu. Delikatnie smyrał moje ramię.
-Maxiu...-przerwałam milczenie.
-Słucham kocie-pocałował mnie w czoło.
-Jeszcze z nikim nie było mi tak dobrze...
-Mi też nie - odpowiedział i musnął moje włosy - wystarczy , że się zgodzisz zostać w moim sercu już na zawsze a będzie tak jak teraz a nawet lepiej
-Lepiej ? To już chyba nie możliwe
-No powiedz tak
-Ale co tak ? -postanowiłam się z nim trochę podroczyć
-Zostań moją dziewczyną i zostań tutaj -przyłożył moją rękę do swojego serca -już na zawsze
-No nie wiem
-No proooooszę powiedz tak jeszcze na nikim mi nigdy tak nie zależało
-Tak
-Naprawdę ? -spytał z niedowierzaniem
-Tak ,skarbie . Kocham Cię i chcę zostać tutaj - wskazałam na jego serce - już na zawsze
-Kocham Cię , Kocham Cię ! Uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie
Poderwał się do góry tak , że siedział i przyciągnął do siebie po czym usadowił mnie na swoich kolanach . Siedzieliśmy twarzą w twarz i patrzeliśmy sobie w oczy w końcu nie wytrzymał i pocałował mnie . W tym pocałunku wyrażaliśmy swoje uczucia i emocje jakie w nas siedziały . Pocałunek był delikatny , czuły i  namiętny.
Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam przyjeżdżając tu i zostawiając całe swoje dotychczasowe życie, nie wiedziałam czy nam się uda, ale jednego byłam pewna... Uczucie, które mnie teraz ogarniało było warte każdego poświęcenia...


_________________________________________________________________________________
Ohhh jest w końcu!
Miał być wczoraj ale jest dzisiaj ponieważ już po sprawdzianie z biologi na który uczyłam się od niedzieli.
Nie umiem pisać w ogóle a to coś to jakaś katastrofa wiem .
Noi to chyba na tyle
Dzisiaj jestem miła więc Os'a dedykuje wam wszystkim   :)
Taki beznadziejny wiem :(
Papa
~~Ewa





środa, 22 kwietnia 2015

Notatka dotycząca Os'a

Chciałabym napisać Os'a .
Nie wiem o jakiej parze i czy zwykły czy taki trochę 18+.
Dlatego zależy to od was .
Czekam na odpowiedź :)
Pozdrowienia i powodzenia na testach wierzę w was kochani :)
 
 

sobota, 18 kwietnia 2015

Nowy blog.

Zrobiłam tak jak chcieliście .
Założyłam nowego bloga .
Na jak długo to się okaże.
Zdanie zostawiam wam .
Tutaj od czasu do czasu będą OS'y.
A tam co tydzień nowe rozdziały .
Wzorcowałam się innym opowiadaniem.
Oto link do drugiego bloga :
http://schodydoszczescia.blogspot.com/

Notatka.

Mam pytanie (o ile ktoś to czyta ) chcecie żebym założyła nowego bloga i prowadziła tam nową historię czy prowadziła ją na tym bloga a od czasu do czasu bym dodawała jakiegoś OS'a .
Rozdziały były by dodawane co tydzień . 
Decyzja należy do was jeżeli nie będzie żadnego komentarza nie będę prowadziła żadnego bloga .
~Ewa

środa, 1 kwietnia 2015

Narkomania cz.2 i ostatnia

Zakupy nas bardzo wymęczyły, ale mieliśmy umówionego na dwudziestą fryzjera, przyjechał do mnie d domu, zrobił regeneracje naszych włosów. Przyjęcie miało się odbyć na Sali bankietowej mojego ojca, mama nic nie powiedziała czy będzie, czy też nie. Wszyscy jesteśmy pewni że nie będzie jej. Dziś poszłam późno spać było chyba po trzeciej. Rozmawiałam z Maxim na skype. Trochę się zagadaliśmy. O wpół do czwartej odłożyłam lapka, nakryłam się kołderką i poszłam spać. Następnego dnia tata już mnie obudził o jedenastej, gdyż czekał już na mnie ponownie fryzjer i kosmetyczka. Mieli zadanie zrobić mnie na bóstwo, ale żebym nie wyglądała jak lalka. Wstałam pobiegłam szybko pod prysznic, zaszłam na dół, a tam już wszyscy się mną zajęli. Tata śniadanko podał, i cały salon kosmetyczny który sprowadził z nie wiadomo skąd się mną zajął. Siedziałam na fotelu od godziny dwunastej do godziny siedemnastej, jak tylko mnie zrobili, pobiegłam na górę i wskoczyłam w kieckę, kiedy zeszłam na dół stał tam już Maxi z Diego, Fran i moim tatą, wszyscy zaniemówili, jak by zobaczyli Ufo. Może źle wyglądałam, albo miałam coś na głowie nie wiedziałam o co im chodzi.
- Heeej, mam co na twarzy, że mi się tak przyglądacie ? – powiedziała oburzona.
- Pięknie wyglądasz – powiedział Maxi, podbiegł do niej i ją pocałował .
- Tatooo nie bądź zazdrosny – powiedziała Naty.
- No co ty, ja ? I tak zawsze będziesz moja małą Natalką – przytuliła tatę i się uśmiechnęła.
- No to co jedziemy ? – dodał tata .
I wszyscy kierunkowali się do wyjścia, Naty jeszcze raz się przejrzała w ogromnym lustrze, mała czarna mini z koronką idealnie do niej pasowała i do tego piękne wysokie szpilki nude.
- Ciasteczko do schrupania – powiedział dziewczynie na ucho Maxi.
- Wszystko słyszałem, chłopcze – powiedział tata i się zaśmiał.
Dojechaliśmy do Sali bankietowej ojca, wszystko było idealne, piękny wystrój i wiele innych detali. Czekaliśmy na resztę gości, kiedy miej więcej już się wszyscy pojawili, przyjaciele i rodzina odśpiewali mi sto lat, potem było składanie życzeń, jak ja tego nie znoszę. Zjedliśmy obiad, a raczej kolację i cała sala udała się na parkiet. O dwunastej godzinie tata powiedział, że na dworze czeka na mnie prezent byłam strasznie ciekawa. Wybiła dwunasta i wszyscy wyszli na zewnątrz, ja zaniemówiłam.
Nie wiedziałam czy krzyczeć ze szczęścia, czy może mam się rozryczeć albo zaniemówić. Na podjeździe stała piękna Toyota Aygo, czerwona. Odkąd ten samochód wyszedł, zawsze wiedziałam, że kiedyś taki będę miała. Rzuciłam się tacie na szyje i dałam mu buziaka w polika. Impreza skończyła się rano, około piątej. Wszyscy się świetnie bawiły, do ucha trafiały mi tylko same znakomite opinie, byłam zachwycona, że impreza się tak udała. Nie spodziewałam się tego. Następnego dnia obudziłam się po piętnastej, niedziela, strasznie mi się nudziło Maxi pojechał gdzieś z rodzicami, ja siedziałam sama z tata, całą niedziele, a właściwie pół, przesiedzieliśmy przed telewizorem z pizzą w rękach. Zamiast ja się odchudzać na wakacje, to pochłaniam większe ilości słodyczy.
- Tato, przez ciebie przytyje 1000 kilo – powiedziała objedzona dziewczyna .
- Nie wygłupiaj się, jesteś strasznie chuda, trzeba Cię podpaś, będę jak starsze babcie – powiedział chichocząc.
- Oj tak, na pewno się tak dam – powiedziała, próbując udawać obrażoną.
- Muszę iść do gabinetu, troszkę popracować – powiedział do niej.
Posłała mu słodki śmiech i zepchnęła go z kanapy. Myślami błądziła o Maxim, nagle rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Dziwne! Pomyślała nikogo się nie spodziewała, otworzyła drzwi i uśmiech sam jej się wymalował na tworzy, bo w drzwiach stał Maxi. Rzuciła mu się na szyje i pocałowała go, zszokowany chłopak odwzajemnił jej pocałunek.
- Co ty robisz, miałeś być gdzieś z rodzicami ? – zapytała, pokazując mu aby udał się do salonu.
- Wiesz tak się stęskniłem, za jedną panią, że jestem wcześniej – powiedział .
- Czyżby za mną ? – zapytała.
- Ha to niedorzeczne, skąd ten pomysł ? – zachichotał .
Dziewczyna posłała mu zabójcze spojrzenie, on się uśmiechną i pocałował dziewczynę.
- Masz ochotę gdzieś wyjść ? – zapytał Maxi.
- Może pójdziemy do kina, hm ? – uśmiechnęła się.
Chłopka wstał i kierunkował się do drzwi, dziewczyna wleciała szybo na górę z grubsza się ogarnęła i wleciała do gabinetu taty, pożegnała się z nim i poszła do chłopaka. Zdecydowali, że przejdą się było niesamowicie ciepło.
- Wiesz skarbie, tak sobie myślę, ze jeszcze tylko tydzień i nasze pierwsze mam nadzieje, że nie ostatnie wspólne wakacje – powiedziała uśmiechnięta.
- Cieszę się bardzo, bardziej niż ty ! – pokazał jej język i się uśmiechną.
Weszli na sale kinową poszli po kukurydzę i pepsi, co to za maraton filmowy bez popcorny i zimnej pepsi, zajęli rząd na samiutkim końcu, poczym rozsiedli się wygodnie i pogrążyli się w filmie. Komedia parze się podobała, po seansie poszli jeszcze na dłuuugi spacer. Oliwia dotarła do domu dopiero po północy. Nadszedł poniedziałek, do szkoły wstałam niechętnie jak zwykle zresztą. Wzięłam prysznic i poszłam do garderoby, nie stroiłam się założyłam zwykłe krótkie spodenki z jeansu i luźną bokserkę, zarzuciłam na to cienki sweterek, a włosy związałam w wysokiego koka poczym się lekko umalowałam. Zeszłam na dół, byłam sama tata musiał wyjechać w sprawach służbowych. Wyszłam przed domu i zadowolona wsiadłam, do mojej nowej furki, poczym podjechałam po Fran i w mgnieniu oka byliśmy w szkole. Całą drogę do szkoły rozmawiałyśmy o naszych wspólnych wakacjach. Kiedy weszliśmy do szkoły Diego z Maxim już na nas czekali.
- Heej – przywitałam się z Maxim i dałam mu buziaka .
- Witam moją ślicznotkę – odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- JESZCZE TYLKO TYDZIEN – powiedział Diego z podniesionym, ale wesołym głosem .
- Diego ty umiesz mówić, dziwne – zaśmiałam się. Diego był typem samotnika, źle się czuł w dużym towarzystwie, ale przy nas był swobodny, lecz rzadko coś mówił.
- HaHa, bardzo śmieszne – oburzył się Diego . Naty sprzedała mu kopa i posłała mu uśmiech, odwzajemnił go.
Weszliśmy do klasy i skupiliśmy się na lekcji, przynajmniej próbowałam. Nie mogłam, Maxi zabijał mnie swoim wzrokiem. Dzień nam minął szybko, ale za to tydzień dłużył się w nieskończoność. Nadeszło zakończenie roku w piątek wyleciałam z domu w spódniczce, szpilkach i białej koszuli. Zakończenie roku skończyło się o 11, pożegnaliśmy się z koleżankami i kolegami i pobiegłam się pakować do domu, w końcu w sobotę w nocy wyjeżdżamy. Jak zwykle my z Fran mieliśmy najwięcej walizek, chłopaki mieli po jednej ale ogromnej, a my po trzy ogromniaste. No kurde nie ma się co dziwić, chcemy się podobać naszym chłopcom. W nocy zamówiliśmy dwie taksówki, bo z taką ilością bagaży byśmy się nie zmieścili , zapłaciliśmy i udaliśmy się na lotnisko, czekaliśmy króciutko po chwili wylądowaliśmy w samolocie, zajęliśmy swoje miejsca, i wystartowaliśmy. Mimo że leciałam wiele razy samolotem, to za każdym razem bałam się bardziej,Maxi trzymał mnie mocno za rękę widząc strach w moich oczach.
- Spokojnie skarbie, nie bój się – powiedział paraliżującym głosem. Rozpłynęłam po tych słowach jego głos był taki męski jak nie wiem co, strasznie mi się podobała jego barwa. Lot trwał pięć godzin, wylądowaliśmy na lotnisku i udaliśmy się do hotelu mieliśmy dwa pokoje dwuosobowe. Miłam być ja i Fran w jednym, a w drugim chłopaki, ale oczywiście oni, napaleńcy się sprzeciwili.
- I tak nic nie dostaniecie – zaśmiała się Fran.
- Jeszcze się zdziwisz – odpowiedział Diego. Kurde serio ale on się gadatliwy zrobił, w samolocie nawet JA, nie mogłam go przegadać, co raczej to mnie nikt nigdy nie próbuje nawet przegadać, czasem ludzie zwracają mi uwagę, abym co jakiś czas brała oddech, oczywiście w formie żartu. Zameldowaliśmy się w pokojach, każdy wziął prysznic i przebrał się w stroje, obowiązujące na plaży, poczym wyszliśmy z hotel i poszliśmy popływać, cieszyłam się na te wakacje.
- Jak fajnie że jesteśmy tu wszyscy razem – powiedziałam.
Wszyscy mi przytaknęli i poszukaliśmy sobie miejsca blisko wody.
- Patrzcie tam będzie, okej – powiedział Maxi
Posłuchaliśmy go i w skazanym miejscy przez Maxi rozłożyliśmy swoje rzezy i w zniewalająco szybkim tempie wskoczyliśmy do wody. Dzień na plaży mijał świetnie, ale w zniewalająco szybkim tępię, wieczorem postanowiliśmy, że wieczorem wybierzemy się do jakiegoś klubu potańczyć. Lubiłam tańczyć, podobał mi się ten pomysł, chłopakom wręcz przeciwnie oni normalnie jak w podstawówce tylko by ściany ‘ podpierali ‘ . Najlepszy dla nich wieczór to jakieś piwko, pizza i dobra komedia. Co poradzić, w końcu to faceci. NA plaży byliśmy, aż na dworze zrobiło się ciemną. Wracając do domu weszliśmy do swoich pokoi i szykowaliśmy się na imprezę, ja założyłam krótkie białe spodenki i miętową bokserkę do tego założyłam bezowe baleriny, Fran ubrała się podobnie. Chłopaki jak zwykle krótkie spodenki, luźną koszulkę i trampki. Wybraliśmy taki strój, gdyż nie szliśmy na żadne tego typu podrywy, razem z Fran wyprostowaliśmy sobie nasze długie włosy i zrobiliśmy makijaż, postanowiłam iż namaluję sobie kreski, tak też uczyniłam, wyszło mi to sprawniej niż Fran, bo częściej je robiłam.
- Gotowe ? – zapytali nas chłopcy.
- A nie widać ? – zapytałam.
- Nie – zaśmiał się Diego.
- Proszę, proszę tak to taki cichy, a tak to kurde mistrz ciętej riposty – nie no Dieguśu rządzisz. Zbiłam z nim piątkę i poszliśmy szukać jakiegoś klubu. Gdy szukaliśmy czegoś odpowiedniego, zapytaliśmy jakiś turystów o najbliższy klub, jak się okazało oni też byli z BA, byli może troszkę starsi od nas. Na imprezę wybraliśmy się z nowo poznanymi kolegami i koleżankami, bawiliśmy się wspaniale, rano było naprawdę rano wróciliśmy do hotelu, wstałam o piętnastej, zrobiłam mega pobudkę Maxiemu, a potem Fran i Diego.
- Wstawać, śpiochy jedne, piękny dzień idziemy moczyć tyłki w wodzie, RAZ RAZ RAZ ! – krzyczała Naty.
- Skarbie, uspokój się, niech jeszcze śpią zobacz jacy słodcy – powiedział i przytulił mocno dziewczynę, całując ją w czółko.
- Dobra, masz racje, chodźmy my też – pociągła chłopaka do pokoju. Siedziałam na łóżku i obczajałam pasjansa, Maxi mi się bardzo przyglądał co mnie strasznie onieśmielało. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły, zamknęłam laptopa i zobaczyłam kto do nas wchodzi.
- Chodźmy coś pozwiedzać ! - zaproponowała Fran
- Dobra za 20 minut przed budynkiem, nie spóźnić się – powiedziałam.
Szybko zaczęłam się ubierać, założyłam spodenki Hawajki i luźny top z odkrytym ramieniem, a do tego założyłam rzymianki. Włosy związałam w wysokiego kucyka, założyłam okulary na noc i wzięłam torbę, z aparatem w środku. Wyszliśmy i poszliśmy zwiedzać piękną Grecję, robiąc przy tym miliony wspaniałych fotek. W końcu zdjęcia to najlepsza pamiątka !
Dni mijały szybko, zdecydowanie za szybko, zdążyliśmy się odwrócić, a tu już pierwszy tydzień zleciał. Ostatnio zauważyłam, że Maxi chodzi jakiś dziwny, jak by chciał mi coś powiedzieć, czy coś w tym stylu, nie dopytywałam się, uznałam, że jak znajdzie odpowiedni moment i chęci to sam mi powie. Na razie milczał on jak i ona, myślałam że wspólne wakacje to dobry pomysł będzie dla mnie i Maxiego, jak na razie można powiedzieć byliśmy parą ‘ bez skazy ‘ zgadzaliśmy się ciągle itd. W tym tygodniu coś się zaczęło psuć, miałam wrażenie że oddalamy się od siebie, zresztą nie tylko ja.
- Ej laska, co się dzieje z tobą i Maxim ?- zapytała Francesca – pokłóciliście się czy coś ?
- Nie nie nie wiem, mam wrażenie że już mu nie starczam, tego mi nie powiedział, ale czuje się jak bym już była na boku – powiedziała smutnym głosem.
- No co Ty mała, każdy związek przechodzi kryzys, wiem coś o tym – zaśmiała się.
- Może masz rację, może tym razem moja intuicja padła. – również się zaśmiała i poszła do Maxiego. Przyglądała mu się, on ciągle się rozglądał jak by kogoś szukał, jego wzrok utkną przy wysokiej ciemnej czarnulce, była podobna do niego.
- Wiesz co idę na chwilę do pokoju – powiedział. Wiedziałam, że kłamie potrafiłam to wyczuć.
- Dobrze idź – powiedziałam zła. Chciał mnie pocałować w polik ale się odsunęłam, zniesmaczony chłopak poszedł, ale nie w stronę pokoju, ale w stronę pięknej czarnuli, myślał że go nie widzę, oglądał się za siebie, skryłam się za ludźmi siedzącymi przy barze, zobaczyłam jak dziewczyna rzuca się Maxiemu w ramiona i całuje go w policzek, zachowywali jak by znali się od dawna, może to jedna z jego byłych dziewczyn. Mówią że stara miłość nie rdzewieje. Łzy napłynęły mi do oczy, pobiegłam w ich stronę rzuciłam w jego stronę jedno zdanie.
- To koniec, nie próbuj do mnie dzwonić pisać, ani nic – rozpłakała się i pobiegła. Chciał biec za nią, ale dziewczyna stojąca obok złapała go za rękę.
- Co ty robisz puść mnie, muszę jej to wyjaśnić, ona nic nie wiem – krzyczał.
- Braciszku, ogarni się to ta narkomanka ? – mówiła jak by była zazdrosna.
- Po pierwsze to nie narkomanka, a po drugie ma na imię Natalia, NIGDY SIĘ NIE ZMIENISZ – powiedział i pobiegł do pokoju hotelowego.
Nie wiedziałam co mam robić, zamknęłam drzwi, wiedziałam że przyjdzie i będzie chciał mnie przepraszać, tłumaczyć się, ale dla mnie to było skończone. Wyjęłam walizki z szafy pakowałam wszystko w tak szybkim tępię, jak nigdy, przez łzy w oczach nie wiedziałam czy wszystko biorę, nie zwracałam na to uwagi, resztę weźmie Fran. Nagle usłyszałam że ktoś szarpie za klamkę.
- Kto tam ? – zapytałam. Dobrze wiedziałam, że to on.
- To ja Maxi, proszę porozmawiaj ze mną – błagał, na nic.
- Idź do tej szmaty, może ona Cię wysłucha, na mnie nie masz co liczyć – krzyknęłam. Szybko wciągnęłam na siebie spodenki i bluzkę, włosy związałam w kucyk i założyłam okulary, aby nie było widać, że płakałam.
- Po co Ci te walizki ? – zapytał.
- Wyjeżdżam, zresztą nie twój interes, baw się dobrze z czarną ździrą – powiedziała i się chamsko przez łzy uśmiechnęła. Wybiegłam z hotelu, taksówka już na mnie czekała, którą kazałam zamówić obsłudze hotelowej, wsiadłam do niej i poprosiłam, żeby zawiozła mnie na lotnisko. Na lotnisku czekałam jakieś 3 godziny na swój lot, na szczęście było parę miejsc wolnych, w samolocie bałam się, założyłam słuchawki na uszy i puściłam taką zaTo wszystko było jakieś jedno wielkie nieporozumienie, powinienem był jej powiedzieć, że mam siostrę, o której się niedawno dowiedziałem, no niedawno jakieś już 4 miesiące, rozmawialiśmy godzinami na skype, przeważnie poznawaliśmy siebie, ja jej mówiłem o Naty, ona mówiła, że życie z jedną dziewczyną bądź chłopakiem jest nudne. Uważałem tak, dopóki nie poznałem mojej księżniczki, a raczej już nie mojej. To wszystko było dla mnie ciężkie, jej musiało być niesamowicie przykro. Siedziałem na łóżku i myślałem co zrobić, postanowiłem, że powiadomię Fran i Diego o tej sprawie. Znalazłem ich przy barze na plaży.
- Jest problem – powiedział, wiedział , że Fran mu nie uwierzy. – Ale zanim wam o tym powiem, Fran obiecaj, że wysłuchasz do końca trzymając buzię na kłódkę. Widać było po niej że nie wie o co mi chodzi ale się zgodziła.
- Bo chodzi o to, że mam siostrę, sam się jakieś 4 miesiące temu dowiedziałem o niej, i Naty nic o niej nie wie. Wiedziałem, że ona tu będzie, a właściwie jest, nie bez powodu chciałem Grecję , no ale nie ważne. Naty widziała jak ona rzuca mi się w ramiona przytulamy się i całuję ją w policzek. Wyglądało to dziwnie, ale serio to moja siostra. – Fran z Diego wyszczerzyli gały i otworzyli buzię.
- Biedaczka, musisz jej to wyjaśnić ! – Przyjęła to o wiele spokojniej niż myślałem, byłem pewny, że dostanę opieprz za to, że jej nie powiedziałem.
- I w tym jest problem, nie chciała mnie słuchać, myśli że się nią bawiłem, zdradziłem i ona wyjechała, pojechała na samolot – powiedział.
- COOOOOOOOO ? – jeszcze bardziej wyszczerzyła gały. Nie wiedziała co ma robić, czy krzyczeć na Maxiego, ale to nie jego wina, że zaszło takie nieporozumienie, choć trochę też, mógł jej powiedzieć o tej siostrze, postanowiła, że spróbuję do niej zadzwonić. Nic włączała się poczta głosowa, pewnie jest w samolocie.
- I co, i co ? ? – dopytywał się Diego.
- Poczta głosowa, pewnie jest już w samolocie – powiedziała .Sprawdziliśmy czy przypadkiem nie ma wolnych miejsc, na lot do BA. Nic nie było.
- Kurwa, jaki pech – krzykną Maxi, i walnął w ścianę. Rzadko bluźniłem zdarzało się, ale nie tak jak inni co drugie czy trzecie słowo.
- Spokojnie, stary, wrócimy i wyjaśnicie sobie to – uspokajał go Diego.
- A jak nie ? Jak nie będzie chciała na mnie spojrzeć, co wtedy ? – prawie płakał. Ona była, jest nadal dla niego wszystkim tym co ma lub może miał, nie dam rady bez niej myślał.
Wysiadłam z samolotu, nie dzwoniłam do taty, był w Londynie, nie chciałam martwić go na próżno. Zadzwoniłam po taksówkę  po trzydziestu minutach była na lotnisku, wsiadłam i podałam mój adres, na miejscu byłam po jakiś, czterdziestu minutach. Kiedy weszłam do domu położyłam na stół, pudełko chusteczek i słodycze, dodałam do tego na Maksa smutne wyciskacze łez, siedziałam tak chyba z cztery godzi i po tych godzinach, dotarło do mnie, że nie włączyłam jeszcze telefonu. Było multum wiadomości, spojrzałam tylko na liczbę 20 od Fran więcej dużo więcej od Maxiego, a parę od Diego. Powiedziałam sobie.
- Walić to – po czym wyłączyłam telefon i włączyłam trzeci film, i poszłam po zapas żarcia , oglądając go łez nie mogłam powstrzymać. Ten tydzień miną na tym, że tylko brałam prysznic, kupowałam żarcie i oglądaniu wyciskaczy łez, brakowało mi jego pocałunków uścisków, i przede wszystkim jego ciepła jakie od niego płynęło, czułam się przy nim bezpieczna, przez pewien czas miałam ochotę zadzwonić, po dilera i zaćpać się na śmierć. Dałam spokój, nie mogę popełnić takiego błędu, przez chłopaka. Dziś mieliśmy wracać z Grecji, jak bym tam była, oni pewnie dziś wracają, znając życie pewnie Paula od razu wbije do mnie, będzie chciała wszystko wiedzieć, a ja nie chcę o tym mówić, WCALE. Nie pomyliłam się około dwudziestej drugiej usłyszałam pukanie do drzwi, ta dziewczyna jest szalona, może ja teraz śpię. Otworzyłam drzwi wiedząc że to ona.
- Szalona moja kochana przyjaciółka – powiedziałam nie patrząc kto stoi w drzwiach. Kiedy podniosłam oczy zobaczyłam Maxiego. Na sercu zrobiło mi się lepiej, przyjemniej, ale impulsem zamknęłam mu drzwi przed nosem. On zdążył powiedzieć.
- Ale posłuchaj – i nic więcej żałowałam tego co zrobiłam, miałam ochotę się na niego rzucić i pocałować, ale za to zrobiłam scenę jak z filmu, usiadłam pod drzwiami i zaczęłam głośno ryczeć. Znów usłyszałam pukanie do drzwi, zobaczyłam kto to i dostrzegłam Fran, otworzyłam i jakoś automatycznie rzuciłam jej się w ramiona i zaczęłam gorzko płakać. Ona mnie tylko mocno przytuliła i powiedziała.
- Wysłuchaj go proszę Cię – powiedziała.
- Nie mam o czym z nim rozmawiać – krzyknęła. – On mnie zdradził !
- Nie wcale Cię nie zdradził ta dziewczyna to jego .. - nie dokończyła.
- Jego kto ? – zapytała.
- Nie mogę sama z nim porozmawiaj, a Ci powie. – powiedziała. – Muszę się zbierać porozmawiaj z nim, a się dowiesz. Myślałam o tym co mi powiedziała Fran, gdy ona już wyszła, miałam do niego zadzwonić, ale przerwał mi dźwięk Sms’a w telefonie. ‘ PROSZĘ WYSŁUCHAJ MNIE, JUTRO NA MOSTKU O 16, NIE ZDRADZIŁEM CIĘ ‘ nie wiedziałam co odpisać, nic nie odpisałam, ale postanowiłam, że pójdę chciałam wiedzieć jaką ma wymówkę. Byłam uparta od zawsze, ale nigdy nie tolerowałam zdrady. Położyłam się spać, dziś w swoim łóżku, przez niemal tydzień spałam na kanapie w salonie, zwijałam się z bólu, ale nie chciałam iść do siebie, tam wszystko było przepełnione Maxim i wspomnieniami o nim. Poszłam, zdecydowałam się, weszłam pod prysznic po czym wskoczyłam w piżamę i do łóżka, wzięłam laptopa na kolana, włączyłam pejsa, obczaiłam Besty i takie tam . Poczym odłożyłam lapka i poszłam spać. Następnego dnia wstałam o jedenastej, przetarłam oczy i włączyłam laptopa, zobaczyła różne fora plotkarskie, fejsy, gg, gdzie tylko mógł napisał mi wiadomość żebym się z nim spotkała, nawet na nk, nie wchodzę tam odkąd mam fejsa. Zeszło mi przed lapkiem, zobaczyłam na zegarek 14. Wstałam wbiegłam pod prysznic, chciałam wyglądać olśniewająco, po wyjściu z prysznica wysuszyłam włosy, idealnie je wyprostowałam, zrobiłam kreski na powiekach i pomalowałam rzęsy, założyłam na siebie białe spodenki obcisłe na moich nogach z ciemną karnacją wyglądały super, na to założyłam bokserkę z jakimiś kolorowymi nadrukami z dość dużym dekoltem do tego rzymianki na koturnie, założyłam duże okulary i wyszłam z domy, kiedy szłam w umówione miejsce, czułam jak chłopaki się za mną oglądają, i szepczą coś do siebie. Kiedy dotarłam na miejsce, zobaczyłam, że siedzi już tam, przez chwile miałam ochotę się rozryczeć, i się wrócić, podeszłam nic nie mówiąc, i usiadłam na ławeczce. Ta cisza, była tak niezręczna, że aż mnie przerażała.
- Nie zdradziłem Cię, nie wiesz nic – powiedział z żalem w głosie.
- Dobrze wiesz, że nie znoszę zdrady, nienawidzę czemu mi to zrobiłeś. – zapytałam. No i bam poszło rozryczałam się, nie chciałam tego, chciałam żeby widział że nie jestem mięczakiem, że jestem silna.
-Ej maleńka, nie płacz! - ocierał moje łzy.
- Nie mów tak do mnie, nie masz tego prawa, nie masz go odkąd mnie zdradziłeś. – rozryczała się mocniej. Złapał ją za rękę, poczuła jak jakiś miły dreszcz ją przeszywa, chłopak mocno ją przytulił, zaczęła go okładać po ramionach, krzycząc że ma ja puścić, on jednak nie posłuchał, próbowała mu się jeszcze wyrywać, ale zwątpiła, wiedziała że nie da mu rady. Uległa również się w niego wtuliła, wiedziała że nie powinna, ale coś jej mówiło, że on mówi prawdę, postanowiła go wysłuchać.
- To więc, kto to jest ta dziewczyna z Grecji ? – zapytała z takim żalem w oczach, że chłopaka każdy możliwy mięsień ścisną.
- To, to jest moja siostra – powiedział.
- Haa ! Byś się przynajmniej nie ośmieszał, takie bajki to nie dla mnie – powiedziała.
- Naprawdę Ci mówię, nie znałem jej wcześniej, dowiedziałem się o niej jakieś 4 miesiące temu. – powiedział.
- Wiesz co nie mam ochoty cię słuchać – wstała i chciała jak najszybciej z tamtą uciec, w pewnym momencie zawinęła się szybko i pobiegła ile miała tchu. Maxi był sportowcem, potrafił dać gazu nogą i zanim się dziewczyna spostrzegła, złapał ją za biodra i obrócił , że znalazła się tyłem do drzewa i mocno ją pocałował z początku strasznie mu się opierała, ale potem odpłynęła.
- Przepraszam! – szepną jej do ucha. Dziewczyna odpłynęła ja na jakiejś fali lekkie i przyjemniej.
- Nie okłamuj mnie więcej, bo następnym razem tak łatwo nie będzie – uśmiechnęła się.
- Następnego razu nie będzie - zapewnił ją chłopak i mocno przytulił.
- Chodźmy na randkę, kolacja w jakiejś ekskluzywnej restauracji, co ? – zapytał. Kiwnęła na potwierdzenie, ale najpierw poszła się przebrać. Wzięła prysznic, wysuszyła i polokowała włosy, zrobiła lekki makijaż i teraz rytuał każdej dziewczyny, nie mam w co się ubrać. No więc postanowiła na spódniczkę troszkę przed kolano z wysokim stanem, do tego wpuściła elegancką bluzeczkę i założyła wysokie czarne szpilki. Wyszła z łazienki i pokazała się jak na wybiegu w top model. Maxi się uśmiechną, nie powiedział nic podszedł do dziewczyny i mocno ją pocałował. Ona natomiast się tylko uśmiechnęła i pociągła go do wyjścia, jednak w sercu wciąż miała żal do niego, o kłamstwo.
Poszliśmy do jakieś eleganckiej restauracji, na przedmieściach miasta. On tu mieszka raptem rok, a wie więcej niż ja, co mieszkam tu całe życie. Bardzo mi się podobał wystrój jaki tam zaistniał, może to dziwne, ale często zwracałam uwagę na takie, minimalne drobiazgi. Zamówiliśmy jakieś specyfiki które pierwszy raz widzieliśmy, jak i słyszeliśmy.
- A czy ta twoja siostra, wie ze jesteśmy razem ? – zapytała Naty. Zrobił taką minę jak bym mu zadała jakieś pytanie w innym języku. Po chwili się otrząsną.
- Tak, ale ona jest inna niż ty, niż my – poprawił się . Zrobiło mi się troszkę przykro, nie wiedziałam co miał na myśli mówiąc, ze jestem inna.
- Chciała bym ją poznać. – powiedziałam.
- Nie wiesz na co się decydujesz, ona lubi tylko i wyłącznie samą siebie, i swoje kosmetyki – powiedział, próbując odwieść mnie od tego pomysłu.
- To dziwne – powiedziała.
- A z resztą ona nie jest w BA, na stałe mieszka w Grecji – powiedział.
Z knajpki wyszliśmy około 20, nie chcieliśmy wracać do domu, poszliśmy do kina. W kinie czekała na nas miła, a może i nie miła niespodzianka. Ktoś zaczął wołać imię Maxi, myśleliśmy, że to nie do nas.
- Maxi, skarbie zaczekaj, kto to jest ? – zapytała kiedy się odwróciliśmy. Maxi postawił oczy, widać że nie wie kto to jest, wiedziałam, że tym razem to jest coś uknute.
- Kim ty jesteś ? Pierwszy raz na oczy cię widzę ! – Naty mu uwierzyła, chłopak był speszony, jednak świtało mu coś w głowie, widział ją w Grecji, razem ze swoją siostrą.
- Oj teraz będziesz udawał, przed tą zdzirą, że mnie nie znasz, tak szybko zapominasz swoje, letnie romanse, kiedy dziewczyna wcześniej urywa się z wakacji ? Hmm? –powiedziała.
- Oj skarbie, myślisz że jak nazwiesz mnie zdzirą, to się przejmę ? Twój błąd, aha i wiem że Maxi Cię na pewno nie zna. – powiedziała. Dziewczynie się zrobiło głupio. Zauważyłam, że na Maxiego twarzy się pojawił uśmiech. Zauważyłam, że on kogoś wypatruje, ta dziewczyna wciąż coś gadała, ale nie zwracaliśmy na nią uwagi.
- Maxi o co chodzi ? Kogo szukasz ? – zapytałam.
- Poczekaj, zaraz wrócę. – zatrzymał mnie i poszedł, a nie zwróciłam uwagi na jego prośbę i poszłam za nim, nie spodobało mu się to, trudno. Parę ładnych uśmieszków do niego będzie w porządku. A my co z Maxim zobaczyliśmy ?! Jego wspaniałomyślną i podstępna siostrę, nie miałam pojęcia co ta dziewczyna ma do mnie, nigdy w życiu z nią zdania nie zamieniłam, a nie przepraszam raz co nazwałam ją zdzirą, ale to było naturalne, nie wiedziałam kim dla siebie są z Maxim. Przez tą dziewczynę nasz związek mógł się na dobre rozpaść, jakbym nie ogarnęła się, że coś jest nie tak to bylibyśmy dla siebie obcy.
- Co ty wyprawiasz do jasnej cholery ? – krzyknął.
- Ja nic ? O co Ci braciszku chodzi ? – powiedziała i pomrugała swoimi sztucznymi rzęsami, cała była sztuczna.
- Nie udawała byś przynajmniej kretynki, większej niż jesteś – wtrąciłam się.
- Ciebie mała suko, nikt o zdanie nie prosi – powiedziała.
- Nie mów tak, do niej ! – bronił mnie Maxi, zdziwiłam się miło.
- Chodźmy kochanie, nie warto na nią  wieczoru tracić. Aha i od dziś nie nazywaj mnie braciszkiem dla ciebie nie istnieje. – powiedział. Wiedziałam, że jest mu smutno, ale ona to zrobiła by nas rozdzielić, co jej po tym ? Nie rozumiałam rozumowania tej dziewczyny. Udaliśmy się do wypożyczalni i ze stertą, śmiesznych komedii poszliśmy do mnie i wzięliśmy się za oglądanie. Nasze seanse skończyliśmy o 4 nad ranem, Maxi został u mnie na noc, i tak bym się sama bała, oboje na tym skorzystaliśmy. Rano obudził mnie bardzo przyjemny zapach, ale nie wiedziałam skąd on pochodzi, Maxi był koło mnie. Było to dziwne, zeszłam na dół i zobaczyłam tatę.
- Witam śpiąca królewno, gdzie królewicz ? – zapytał z uśmiechem tata.
- Hej, śpi jeszcze, a z skąd wiesz, że tu jest ? - dała mu buziaka w policzek.
- Wiesz zajrzałem do Ciebie, jak wróciłem, postanowiłem zrobić wam śniadanko – powiedział.
- Ojeeeeeeeeej, jak słodko, dziękuje- powiedziałam i pobiegłam po Maxiego. Chciała mu zrobić ekspresową pobudkę. Wzięła kawałek kołdry i pociągnęła ją do siebie, niestety coś ją zatrzymało, zorientowała się, że Maxi zawinął się w kokon. Miał taki twardy sen, że nawet nie drgnął.
- To go obudzi – powiedziała do siebie cicho. Poszła do łazienki i nalała do kubeczka troszkę lodowatej wody. I chlustnęła mu na twarz. Obudził się w ekspresowym tępię. Nie zdążyłam uciec, bo złapał mnie i zaczął masakrycznie mnie łaskotać, wiedział że to mój najsłabszy punkt. Opanowaliśmy się i zeszliśmy na dół.
- Tata jest – szepnęłam mu na ucho.
- Wie, że jestem ? - spytał.
- Widział nas jak spaliśmy – powiedziała.
- Dobrze, że jesteśmy grzeczni – zaśmiał się. – Dzień Dobry – uśmiechnął się i podał rękę przyszłemu ‘ teściu. Śniadanie smakowało wszystkim, naleśniki z nutellą i truskawkami, tata wie co dobre.
- Robi pan wspaniałe naleśniki – podlizywał się Maxi.
- Ty miśku, nie podlizuj się tak – zaśmiała się Naty. Tata się uśmiechnął, widać że się polubili. Cieszyłam się z takiej sytuacji.
- Jakie macie plany na dziś.? – spytał tata. Nie wiedziałam co dziś robimy.
- Jedziemy na plażę – powiedział Maxi i złapał dziewczynę za rękę. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy do mojego pokoju, abym wzięła potrzebne rzeczy na dzisiejszy dzień. Zabraliśmy z mojego domu przekąski, i pojechaliśmy do Maxiego. Sam musiał się zapakować. Jemu zeszło z tym dużo krócej. Zabraliśmy się i pojechaliśmy w stronę plaży, wstąpiliśmy jeszcze do sklepu, na mini zakupy. Dojechaliśmy. Znaleźliśmy sobie idealne miejsca, blisko wody i zarąbiste słońce. Wyskoczyłam z spodenek i koszulki, włosy związałam w wysokiego kucyka, na nos założyłam ogromne ciemne okulary. Czułam na sobie wzrok Maxiego, zdezorientował mnie tym, udawałam, że tego nie widzę.Kiedy się otrząsną poszedł w moje ślady. Rozglądałam się opalając, wypatrując kogoś znajomego, o i wzrok utkwił mi przy dwóch osobach. Była to Fran z Diego. Zadzwoniłam do Fran i szybko ruszyli w naszą stronę. Cała nasz 4 wzięła piłkę i poszliśmy na boisko do piłki plażowej, składy Dziewczyny na Chłopaki, nie wyszły nam na dobre. Siatkówka to nie moje rewiry- pomyślałam, Maxiego zresztą też nie. Fran uwielbiała siatkówkę, ale tylko oglądać, a Diego zawodnik i kapitan szkolnego klubu. Czas mijał nam nieubłagalnie szybko, wakacje również, już była mniejsza połowa sierpnia. Twierdząc, że nasza wycieczka do Grecji się nie udała, wybraliśmy się na tydzień do Mendozy, Ja z Maxim i Fran z Diego. Wynajęliśmy fajne domki, niedaleko jeziora. Dziś nadchodził dzień wyjazdu, jechaliśmy moim autem. Usłyszałam dzwonek do drzwi, pobiegłam po schodach otworzyć drzwi.
- Hej – powiedział szybko i dał buziaka.
- O hej, to ty już ? – zapytałam .
- A tak, przepraszam, że bez zapowiedzi. Mam wyjść ? – zapytał się mnie, z uśmiechem.
- Tak, wynocha – powiedziałam, i zaczęłam się śmiać.
- Niegrzeczna dziewczyna – przytulił mnie mocno. Nasze Przytulanki, przerwał nam mój tata, schodzący na dół. Odeszliśmy od siebie.
- Dzień Dobry – uśmiechnął się Maxi, do mojego taty i podał mu rękę.
- Cześć Maxi, Cześć – tata odwzajemnił uśmiech. Pociągnęłam Maxiego za sobą i poszliśmy do mnie do pokoju, z racji tego, że ja dopiero wstała, to weszłam pod prysznic, a Maxi robił coś na moim laptopie. Po dłuższej chwili wyszłam z łazienki, owinięta ręcznikiem.
- O jaka piękność, hohoh, ale bez ręcznika było by lepiej – uśmiechnął się i rozbierał mnie wzrokiem.
- Skarbie, po ślubie. – zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką. Poszłam do garderoby wybrać rzeczy, jakie dziś na siebie założę. Postanowiłam, ze założę krótkie poszarpane spodenki z jeansu i białą luźną bokserkę z różnymi nadrukami.
- Teraz mniej pięknie – powiedział uśmiechając się.
- Ech typ pajacu, tylko jedno Ci w głowie – zaśmiałam się i poszłam suszyć włosy, które związałam w byle jakiego kucyka, rzęsy pomalowane i gotowe. Zobaczyłam jeszcze raz moją walizkę i pokój.
- Dobra chodźmy, jedziemy po Fran i Diego . – wzięłam go za rękę i zeszliśmy na dół. Tata zapakował nam ogrom jedzenia, pożegnałam się z nim i ruszyliśmy do auta. Wpakowaliśmy nasze walizki i ruszyliśmy do Fran. Już czekali na nas przed Diega domem, zapakowali swoje rzeczy i ruszyliśmy, kierunek  !
- Ale mamy wesoły autobus- powiedział Diego .
- Kochanie, chyba samochód – poprawiła go Fran uśmiechając się.
- Oj nie ważne, byle by był wesoły. – powiedział.
- Właśnie – zgodziłam się z Maxim. Jechaliśmy bardzo długo, korki na drodze były nie do zniesienie, kiedy już się przez nie przedarliśmy, śpiewaliśmy wszyscy każdą jedną możliwą piosenkę. Stwierdzenie wesoły autobus, przepraszam samochód, jest w stu procentach trafne. Dojechaliśmy późną nocą, zakwaterowaliśmy się w swoich domkach, mieliśmy je osobno, ja z Maxim i Fran z Diego. Jeszcze nie chcieliśmy iść spać, przyszli do nasz nasi przyjaciele, napiliśmy się po kilka piw, grając przy tym w jakieś bezsensowne planszówki, spać poszliśmy około piątej nad ranem. Już wiedziałam, że to będzie super tydzień. Następnego dnia zwlekliśmy się z łóżek, dopiero po godzinie jedenastej. Ogarnęliśmy się wzięliśmy potrzebne rzeczy i ruszyliśmy, najpierw śniadanie, potem plaża, a może wieczorem jakiś klub. Mieliśmy mnóstwo pomysłów na nasze siedem dni, to tak mało. Zjedliśmy śniadanie w jakiejś pobliskiej knajpce i ruszyliśmy na zatłoczone jezioro. Wybraliśmy sobie super miejsca niedaleko wody. Nurkowaliśmy, pływaliśmy i wygrzewaliśmy się na słońcu aż do godziny siedemnastej, kiedy słońce, już nie opalało naszych ciał, tak jak kilka godzin temu. NA plaży byłam taka jak by ospała, domyślałam się, że po prostu za dużo promieni słonecznych jak na raz. Po plażowaniu udaliśmy się na obiado – kolację. Ja zamówiłam ogrom frytek, kotlecika schabowego i multum surówek, przyjaciele i mój chłopak poszli w moje ślad. Najedliśmy się za wszystkie czasy. Po jedzonku, wróciliśmy do pokoi, uszykowaliśmy się do wspólnego wyjścia na imprezę. Nie miałam pojęcia co na siebie włożyć, jak zwykle. Razem z Fran staliśmy przed otwartymi walizkami, i nic, zero jakiego kol wiek pomysłu. Jednak, ja założyłam mini, ale nie taką mini mini, tylko taką troszkę przed kolanko, i do tego bolerko z jakimś imprezowym topie, Fran poszła w moje ślady tylko, że zamiast mini poleciała na białe eleganckie krótkie spodenki. Włosy oczywiście, rozpuszczone, jak by mogło być inaczej prostownice poszły w ruch, a także różne i różniaste kosmetyki. Chłopcy ciągle jęczeli, po co ? na co ? bez tego jest lepiej ITP. Jak to oni. Nie powiem, oni mieli fantastyczny gust, zawsze wszystko do siebie idealnie pasowało. Była godzina dwudziesta pierwsza, zamknęliśmy nasze domki i ruszyliśmy na poszukiwania, czegoś idealnego.
- Tu jest coś, wydaje się spoko – pokazał Maxi.
- Impreza, okej wchodzimy – powiedziałam. Zatrzymali nas przed wejściem dwaj wysocy mężczyźni, prosząc o dowody. Zachciało mi się śmiać.
- Miło mi w końcu, ktoś woła ode mnie dowód – podałam dowód i przeszłam dalej. Reszta zrobiła to samo co ja. I udaliśmy się do baru, zamówiliśmy sobie po drinku, po wypiciu ruszyliśmy na parkiet, było tam multum ludzi, młodzieży. My też należeliśmy do tej części właśnie młodzieżowej. Tańczyliśmy długo. Mimo, że się fatalnie czułam, nie ciągnęłam do domku, ponieważ widziałam jak oni się wspaniale bawią, starałam się to ukryć, by ich nie martwić.
- Skarbie źle się czujesz? – poczułam ciepłe dłonie na moich biodrach. Był to Maxi.
- Nie no czemu tak myślisz, jest dobrze, chodźmy na parkiet – pociągnęłam go za sobą.
Tańczyliśmy jeszcze długo, długo. Wtedy już wiedziałam, że muszę poprosić go o powrót.
- Skarbie, możemy wrócić do domku ? Strasznie chce mi się spać. – powiedziałam.
- Oczywiście – pociągnął mnie za sobą i poszliśmy w stronę domku. Szliśmy przez plaże, kręciło się tam multum typów.
- Ula la, chłopcy zobaczcie jaka laseczka – krzykną jakiś koleś, był pijany jak nie wiem co. Szliśmy dalej, złapałam tylko Maxiego mocno, bo wiedziałam jak się bulwersuje.
- No maleńka, puść go i choć do nas. Piękna, a jaka zgrabna, wszystko na swoim miejscu.- krzyczał jeszcze głośniej. Maxi nie dał rady, dał upust emocją podbiegł do niego i uderzył go z pięści, że w ustach poczuł smak piasku. Jego koledzy nawet nie kiwnęli palcem, aby go bronić, zauważyli na co stać mojego mężczyznę . Nadal były takie chwile, że robiło mi się ciemno przed oczami, ale wtedy łapałam się mojego Skarbka, on mnie mocno przytulała, i odpływałam. Doszliśmy wreszcie do domu, poszłam do łazienki i przebrałam się w strój do spania. Położyliśmy się na łóżku wtulając się w siebie i oglądając jakieś beznadziejne programy o niczym. Miałam nadzieje, że moje obawy to było po prostu za dużo słońca, bez okrycia głowy. Tydzień zleciał nam migiem, zostały już tylko dwa tygodnie i szkoła, czemu najlepsze chwile w naszym życiu upływają tak szybko, a te najgorsze wolno ? Niestety nigdy nasz malutki rozum, który niby pojmuje tak wiele, tego akurat nie może. Od wyjazdu na Mazury, aż do dziś chodziłam ospała, miałam zawroty głowy. Raz zdażyło mi się zemdleć, nie byłam u lekarza, nie chciałam wiedzieć co mi jest. Może to stres, ostatni rok szkolny w mojej szkole, tak mogę powiedzieć MOJEJ, razem z Fran czułyśmy się tam jak u siebie w domu. Dziś miałam wybrać się z Fran na zakupy, kupić wszystko co potrzebne do szkoły, potem miałam spotkać się z Maxim. Za niecałe trzy tygodnie będzie rok jak jesteśmy razem. Nawet dostaliśmy miano pary idealnej. Kiedy zakładałam trampki, zobaczyłam w oknie że Fran już na mnie czeka, wzięłam torbę i wyszłam, zamknęłam drzwi i przywitałam się z przyjaciółką.
- Hej – powiedziałam i dałam jej buziaka w policzka, zrobiła to samo.
- Co masz zamiar sobie kupić ? – zapytała mnie Fran.
- Najpierw KFC, potem zakupy.
- No dooobra, głodomorze – powiedziała – coś niewyraźnie wyglądasz. – powiedziała Francesca.
- Nikomu o tym nie mówiłam, ale odkąd wyjechaliśmy do Mendozy jestem ospała, mam zawroty głowy i takie różne – powiedziałam zaniepokojona.
- Natka, bez jaj jak coś chce być chrzestną, a Diego chrzestnym – była podekscytowana.
- Boże Fran, co ty znów wygadujesz, Ja niby w ciąży ? Chyba z powietrzem. – zaśmiałam się.
- Uff, wiesz co z jednej strony mi ulżyło, ale z drugiej- popatrzyła na mnie – pasowało by ci dziecko. Zaśmiałam się i postukałam ja w głowę. Do centrum doszliśmy za chwilkę. Udaliśmy się na rytuał żarcie w KFC, przed zakupami, zjadłyśmy nasze zamówienia i poszliśmy na rabunek sklepów. Kupiliśmy sobie mnóstwo ciuchów. Trzeba jakoś się prezentować w nowym roku szkolnym. Skończyliśmy zakupy o 17, udałyśmy się jeszcze po kawę na wynos i z kubeczkami które trzymaliśmy w ręce udaliśmy się w stronę mojego domu. Fran mieszkała 3 domy ode mnie więc pożegnałam się z nią pierwsza i poszłam do domu. Po chwili byłam już w domu, pobiegłam na górę założyłam coś cieplejszego rurki i luźny top i znów wyszłam tym razem z Maxim. Ubrałam się cieplej bo wiedziałam, że wcześniej mnie Maxi do domu nie puści, choć niewiadomo jak bym go błagała.
- Hej skarbie – pocałował mnie.
- Jakie miłe przywitanie – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Dla moje królewny to wszystko – był taki kochany.
- Proszę to dla Ciebie – podarował mi bukiet róż, było ich ogromnie dużo.
- Dziękuje – pocałowałam go – A to jest jakaś okazja ? – zapytałam.
- Dla mojej królowej, bez okazji – uśmiechnął się i w jego niebiańskich oczach pojawiła się iskierka szczęścia. Była nieograniczoną szczęściarą, posiadanie takiego chłopaka to czysty traf. Kochałam go miłością nieograniczoną, choć jak go poznałam, był upierdliwy, strasznie uparty. I to mnie do niego przyciągnęło. Chodziliśmy po mieście, parku i wielu różnych miejscach, przy plaży obejrzeliśmy piękny zachód słońca. Marzyłam o tym aby to on został ojcem moich dzieci, wszystkim tym co bym miała, aby był przy mnie do końca moich dni nie ważne czy będę żyła 20, 30 czy 90 lat, chcę zawsze, aby on był przy mnie. Kocham go całym sercem.
- Kocham Cię – powiedziałam do niego i się uśmiechnęłam. Ostatnie dwa tygodnie spędzałam czas z Maxim i innymi, a także z moim tatą. Mogę bez zarzutów stwierdzić, że były to najlepsze wakacje w moim życiu. Wszystko było idealne, prócz niezrozumienia się z Maxim, ale coś to za para która się nie kłóci, sprzecza. Jeżeli naprawdę kochamy to wybaczamy sobie najgorsze rzeczy. JA wybaczyłam mu kłamstwo, a raczej intrygę zorganizowaną przez jego kochaną siostrę. Ostatni dzień wakacji postanowiliśmy spędzić we czwórkę, nie mieliśmy żadnych planów, ognisko może, może do klubu, ewentualnie mogę zrobić mini prywatkę u mnie w domu, taty nie było gdyż wyjechał na 2 tygodnie w sprawach służbowych. Z mini prywatki, przyrzuciliśmy się na mega imprezę u mnie w domu niczym PROJECT X, nie no bez przesady nasi koledzy i inni z naszego osiedla. Dom mój był spory jak na 3 osoby które kiedyś w nim mieszkały, obecnie dwie. Pojechałam z Fran i Diego na zakupy, gdyż Maxi musiał pobyć ze swoimi rodzicami.
- To ile osób ma być ? -zapytała mnie Fran.
- Wiesz co sama nie wiem, Maxi wszystkich zapraszał – zaśmiałam się, impreza w moim domu, a ja nawet nie wiem ile będzie osób. Dojechaliśmy do supermarketu, nakupiliśmy pełny wózek przekąsek i szybkich dań z mikrofalówki, do tego mnóstwo litrów napoi, soków, wód i innych dupereli. Zapakowaliśmy się do auta, po czym wróciliśmy się zakupić jakieś napoje, ale tym razem procentowe. Nie kupowałam dużo, przy zaproszeniach prosiliśmy o przyniesienie alkoholu, lub przekąsek. Gdy wróciliśmy do mnie, Maxi już stał pod drzwiami i czekał na nas.
- Cześć skarbie – pocałowałam go i otworzyłam drzwi. Przepuścił mnie w drzwiach niczym dżentelmen z dwudziestego wieku, dziś już takich nie ma.
- Fran weźmy się za pochowanie cennych rzeczy, i które mogą się łatwo zniszczyć – powiedziałam, nigdy nie jesteśmy kto przyjdzie do nas na imprezę, nie jesteśmy w stanie wszystkiego dopilnować. Dochodziła godzina dwudziesta wszystko było gotowe, muzyka już rozbrzmiewała z basów Diega, aż mi serce podskakiwało. Za kilka minut zaczęli schodzić się goście, jak było proszone każdy miał coś ze sobą. No i impreza się rozkręciła, wypiliśmy jednego, drugie drinka. A tu jutro szkoła.
- Chodźmy tańczyć – powiedziała Fran i pociągła mnie za sobą. Weszliśmy na parkiet zaczęłyśmy tańczyć, po chwili dołączyli do nas chłopcy, bawiliśmy się super, ale jutro wstawać super już tak nie będzie. Cieszyłam się, że zrobiliśmy domówkę, we czwórkę by nam się nudziło, a tak to jest wesoło. Dobrze przynajmniej, że miałam wyrozumiałych sąsiadów na około i nikt nie dzwonił po policję. Około wpół do piątek nasi koledzy i koleżanki się rozeszli. My z wierzchu ogarnęliśmy dom. Maxi spał dziś u mnie nie chciałam być sama, Fran z Diego też za chwilę poszli.
- To zostaliśmy sami – powiedziałam i uciekłam mu z objęci uciekając do łazienki, wzięłam prysznic i się przebrałam w piżamkę, a potem wskoczyłam do łóżka i odpaliłam laptopa czekając na Maxiego kiedy i on się wykąpie, miałam mnóstwo wiadomości z podziękowaniami za zaproszenie, a także dziesiątki nowych znajomy, z którymi w ciągu imprezy nie zamieniłam słowa. Kiedy Maxi wyszedł z łazienki przytuliłam się do niego i zgasiliśmy światło. Cieszyłam się z takiego toku sprawy. Juto już będzię rocznica naszego związku, ciekawe czy pamięta.
- Nie mógł bym zapomnieć – uśmiechnęłam się, miał jakiś dar umiał mi czytać w myślach. Obudziłam się rano, Maxiego obok mnie już nie było poszłam pod prysznic i wzięłam się za szykowanie na rozpoczęcie roku. Nie lubiłam spódniczek, założyłam krótkie eleganckie czarne spodenki i biała bluzkę galową a na to czarny dziurkowany sweterek, ułożyłam włosy i zrobiłam makijaż, kiedy zeszłam na dół zobaczyłam, ogromny bukiet kwiatów, czerwonych róż.
- Skarbie tu jest 366 róż za każdy dzień w którym Cię kochałem i kocham i będę kochał. – powiedział i mnie pocałował. – Zrobiłem dla nas przepyszne śniadanko, usiądź – znów był moim dżentelmenem, odsuną mi krzesełko, jak w Amerykańskich filmach.
- KOCHAM CIĘ KOCHAM CIĘ – powtarzałam mu to 100 razy w ciągu kilkunastu minut najlepszych w moim życiu. Kiedy nadszedł czas wyszliśmy z domu i udaliśmy się do szkoły. Trasę do szkoły pokonaliśmy migiem, choć miałam wysokie szpilki to i tak jakoś zdołałam w nich iść, choć nie byłam nigdy przekonana do czółenek. Ale w końcu to mój ostatni rok w tej szkole, potem matura studia. I się będziemy starzeć, beztroskie młode szaleństwa przestaną istnieć. Będzie ślub, będą dzieci. Oby tylko z Maxim, nie wyobrażam sobie życia bez niego.
- O czym tak myślisz kochanie ? – zapytał mnie uśmiechając się łobuzersko.
Spojrzałam w niebo i odpowiedziałam mu – O tym, że to już nasz ostatni rok w naszej szkole, potem wszystko może się zmienić, ale mam nadzieje, że to ty będziesz tym, co się w moim życiu nie zmieni. – odpowiedziałam. Zatrzymał mnie spojrzał mi w oczy i mocno mnie przytulił.
– Też mam taką nadzieję – powiedział. Kiedy doszliśmy do szkoły, czekali na nas Diego z Fran przywitaliśmy się z nimi i ruszyliśmy w stronę hali sportowej, gdzie odbywało się rozpoczęcie roku.
- Hej – co chwilę odpowiadałam do moich znajomych i do pierwszoklasistów, których pierwszy raz na oczy widziałam. I co chwile zadawałam pytanie Fran i chłopakom, kto to ? Oni też ich nie znali.
- Pamiętasz Naty?! – krzyknęła Fran.
- Co? O co Ci chodzi ? – zapytałam ze śmiechem bo wszystkie oczy były skierowane na Fran.
Trochę się speszyła, powiedziała już nieco ciszej. – Zawsze po rozpoczęciu roku wieczorem jest ognisko, organizowane przez szkołę – powiedziała.
- To prawda masz rację – powiedziałam.
- Ciekawe czy i w tym roku też tak będzie – powiedział Diego.
- Zaraz to sprawdzimy – powiedziałam i poszłam w stronę dyrektora, bardzo lubiłam z nim rozmawiać, starszy przyjemny pan.
- Przepraszam i dzień dobry, mam do pana takie pytanie . – powiedziałam.
- Tak o co chodzi, młoda damo? – zapytał z miłym uśmiechem na twarzy.
- Czy dziś będzie też ognisko otwierający rok szkolny? – zapytałam.
- Rozmawialiśmy z radą na ten temat i będzie – powiedziała, ja uśmiechnęłam się na tę wiadomość i posłałam miły uśmiech panu Juanowi i podziękowałam.
- Będzie – powiedziałam z radością Maxiemu i reszcie. Fran się ucieszyła nieziemsko. Po chwili rozpoczęła się uroczystość rozpoczęcia roku, ludzie z rady i dyrektor powiedzieli kilka słów o szkole i nowych nauczycielach, a także zaprosili uczniów na dzisiejsze ognisko, które odbędzie się na placu szkoły o 18. Rozdali nam plany lekcji, jutro z racji tego, że jest ognisko mamy na jedenastą do szesnastej, ale to tylko jutro.
- Idziemy ? – zapytał Maxi mnie Fran i diego po skończonej uroczystości. Chłopaki poszli do Maxiego, a ja z Fran poszłyśmy do mnie wybrać rzeczy na ognisko. Stwierdziłyśmy, że ubierzemy się na luzie, w końcu to tylko ognisko szkolne a nie impreza . Dochodziła siedemnasta, założyłam obcisłe jasne rurki, do tego luźny top i sweterek, a na nogi założyłam moje kochane nowe miętowe vansy, wiedziałam, że jak wrócę nie będą miętowe ale czarne, ale od czegoś jest woda i środki czyszczące. Wyprostowałam włosy najpierw Fran chociaż ona nie miała czego prostować ale jest bardzo upaeta potem sobie, nałożyłam makijaż, leki bo leki ale nałożyłam, Fran również pomalowała tylko rzęsy i lekko kredką. Kiedy się uszykowałyśmy, zeszłyśmy na dół wzięłam klucze, zamknęłam dom i poszłyśmy w stronę szkoły. Z chłopakami miałyśmy się spotkać już pod szkołom. Kiedy doszliśmy już na nas czekali. Przywitaliśmy się z chłopakami, miałam ochotę dziś na taką zabawę jak nigdy dotychczas, widać było po moich przyjaciołach, że im nogi również rwą się do tańca. Poszliśmy do wszystkich i tańczyliśmy w kółeczku, poprosił mnie do tańca jakiś chłopak ze starszej klasy, zgodziłam się w końcu to tylko koleżeński taniec. Maxi się zbulwersował.
- Skarbie nie stresuj się, bo Ci zaraz żyłka pęknie – dałam mu buziaka w policzek i posłałam mu słodki niewinny uśmiech.
- Jestem zazdrosny, więc zaraz może i pęknie – powiedział takim śmieszny głosem, że nie opanowałam śmiechu.
- Przepraszam – powiedziałam do niego ze łzami w oczach. Pociągnął mnie za rękę i poszliśmy tańczyć, nadal w moich uszach brzęczał jego śmieszny głos. Tańczyliśmy dłuższą chwilę, gdy nagle podeszli do nas Diego z Francescą również w tańcu.
- Odbijany, sory Maxi – powiedział ze śmiechem.
- Diego nam się rozkręca – powiedziałam i zaczęłam z nim wywijać na parkiecie. Fran z Maxim, również tańczyli, w szybkim tępię, gdy piosenka się skończyła
- Piwko ? – zapytali Maxi i Diego w jednym czasie we dwoje, machając nam butelką przed nosem.
- Czemu nie, jedno jeszcze nikomu nie zaszkodziło – powiedziałam, Paula mi przytaknęła. Poszliśmy usiąść na ławeczce w oddali od nauczyciel, głupio by było mieć przekichane już w pierwszym dniu szkoły. Ognisko minęło szybko. Każdemu się podobało, mimo że była to szkolna impreza, i co jakiś czas kręciło się tu paru nauczycieli. Do domu wróciłam po pierwszej w nocy, tata dziś wieczorem wrócił w końcu. Maxi odprowadził mnie pod dom.
- Fajnie dziś było – powiedział i usiadł w altance przed moim domem biorąc mnie na kolana.
- Masz racje świetnie się bawiłam- powiedziałam mu – nagle jakoś dziwnie zrobiło mi się przed oczami i zakręciło mi się w głowie. Maxi musiał to zauważyć.
- Idź do domu, weź prysznic i połóż się spać, widać ,że jesteś zmęczona – pożegnałam się z moim chłopakiem i poszłam zrobić to co mi powiedział. Po wzięciu prysznica, wskoczyłam w ulubioną piżamkę i poszłam spać. Przed dziesiątą małe, wredne plastikowe stworzenie zaczęło mi pikać, powiedziałam sobie, że czas powrócić do szarej nudnej rzeczywistości szkolnej. Wstałam pośpiesznie wzięłam orzeźwiający prysznic, po czym wysuszyłam włosy i je dobrze wyprostowałam. Moje oczy było podkrążone z powodu małej ilości sny, zmęczenia więc nałożyłam na siebie fluidu i tuszowałam mocniej niż zazwyczaj rzęsy. I znów musiałam się zmierzyć z moim dylematem, w co się ubrać, wyszłam na taras, zobaczyłam że jest ciepło, założyłam krótkie szare spodenki i top z milionami kolorów, zeszłam na dół do godziny dziesiątej czterdzieści pięć jadłam śniadanie, i rozmawiałam z moim tatą. Za dziesięć jedenasta umówiłam się z Paulą przed moim domem. Zegarek pokazywał godzinę za piętnaście jedenasta zaczęłam zakładać trampki wzięłam torbę, po czym pożegnałam się z moim tatą i wybiegłam z domu. Całą drogę do szkoły którą pokonałyśmy w dość szybkim tempie. W szkole czekali na nas Diego z Maxim ja przybiłam piątkę z Diego i przywitałam się z Maxim, ale to już inaczej. Całą zadowoloną czwórką udaliśmy się do klasy, obecnie pierwsza była informatyka. Nauczyciel był lamiozowaty więc można było robić co się chce, każdy siedział na fejsie, lub oglądał jakieś beznadziejne filmiki na youtube. Do tych osób należeliśmy my, śmiejąc się głośno na całą pracownie. Dzisiejsze lekcje upływały mi bardzo szybko. Ostatnią lekcją moja było wychowanie fizyczne, przyszłą do nas nowa nauczycielka, wyglądała jak wiedźma, już na pierwszej lekcji chciała nas sprawdzić i wzięła nas na biegi w terenie na kilometr.
- Ona jest jakaś zrąbana – narzekały dziewczyny z klasy w tym ja z Fran, nie powiem lubiłam biegać, ale bez przesady nie jeden dzień po wakacjach. Już wiedziałyśmy że to nie będzie miła pani. Zaczęłyśmy biec, po przebiegnięciu może pięciuset metrów zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zatrzymała się siadając na najbliższej ławce.
- Co ty robisz biegać, nie ma odpoczynku – krzyczała wuefistka.
- Nie widzi pani, że się źle czuje – broniła mnie Fran z innymi dziewczynami, które się zatrzymały by zobaczyć co się dzieje, przy okazji biorąc oddech.
- Następna symulantka do kolekcji – krzyknęła i kazała nam biegać. Nie posłuchaliśmy jej z Fran, przyjaciółka pomogła mi wstać i wróciłyśmy do szkoły, nauczycielka jeszcze za nami krzyczała, ale jej nie słuchaliśmy, kiedy doszłyśmy do szkoły udałyśmy się wprost do gabinetu dyrektora. Zapukałyśmy, nagle usłyszałyśmy przyjemny głos pani sekretarki
- Proszę – powiedziała kobieta w kwiecie wieku .
- Dzień dobry, jest może pan dyrektor ?– zapytałam.
- Tak, proszę dziewczynki wejdźcie do niego – powiedziała pani Marina, tak miała na imię nasza pani sekretarka. Znów zapukałyśmy i znów usłyszałyśmy :
- Proszę –powiedział swoim przyjemnym głosem.
- Dzień dobry – tym razem to Fran przejęła inicjatywę.
- Co tam dziewczynki się dzieje? Coś już przeskrobałyście pierwszego dnia szkoły? – zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Chodzi o nasza nową wuefistkę, zachowała się nie stosownie w stosunku do Naty. Zrobiło się jej słabo, a biegaliśmy w parku obok szkoły i Naty usidła na ławce, a pani zaczęła na nas wrzeszczeć.
- Krzyczeć – przerwał jej dyrektor i uśmiechnął się.
- Przepraszam, krzyczeć i powiedziała, że symuluje, a my po prostu od mnie odeszłyśmy, i tym sposobem chciałyśmy zgłosić skargę, za nieudzielenie pomocy, a jak by była umierająca, też kazała by jej ta pani biegać ? To karygodne – Fran chyba zostanie adwokatem pomyślałam sobie. Dyrektor zaczął wypytywać mnie czy już dobrze, nie było najlepiej ale przytakiwałam, w geście ,że jest w porządku. Dyrektor próbował bronić wuefistki.
- Wiem, że to nie pana wina, ale jeżeli ta kobieta nie poniesie żadnych konsekwencji, wraz z moim tatą zgłosimy się do Rady Szkoły – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Nie rób nic pochopnie Naty, bądź rozsądna – powiedział.
- Dziękuje za wysłuchanie i do widzenia – powiedziałam, Fran również pożegnała dyrektora i wyszłyśmy z sekretariatu żegnając się z panią Marinąą. Zadzwoniłam po tatę by przyjechał po mnie i Fran, kiedy wyszłam ze szkoły zobaczyłam czarne lśniące BMW x6, a w nim mojego ojca.
- Cześć tato – przywitałam się i dałam mu buziaka w policzek.
- Dzień dobry – przywitała się Fran.
- Część dziewczynki – powiedział pogodny. Opowiedziałyśmy mu całe zdarzenie od A do Z, zdenerwował się strasznie.
- To jest karygodne, a podobno to uczniowie źle traktują nauczycieli, ale czasem się aż o to proszą – powiedział, był wyraźnie oburzony. A zapomniał bym – powiedział tata gdy wracaliśmy ze szkoły, nie wiedziałam o co mu chodzi, po Fran widać było, że też nie ma pojęcia o co chodzi.
- Tak, tato o czym byś zapomniał ? – zapytałam ze zdziwienie , a zarazem ciekawością.
- Masz dziś wizytę u lekarza, naszego rodzinnego – powiedział i spojrzał na mnie. Miałam ochotę wysiąść z tego samochodu, że umawia mnie na wizytę jak bym miała dziesięć czy jeszcze mniej lat, a ja już byłam pełnoletnia, kończyłam liceum, a on mi takie rzeczy załatwia.
-Nie mam dziesięciu lat, umiem zadbać sama o siebie, nie idę na żadną wizytę, jest ze mną dobrze – powiedziałam niemal że krzykiem.
- To się nazywa dorosłość ? – zapytał z ironicznym śmiechem, -Lepiej żyć w nieświadomości co Ci jest, tak ? A może ja zostanę dziadkiem i nie do odpowiedniego lekarza Cię zapisałem – teraz patrzył na mnie wzrokiem mordercy.
- Tato, nie jestem w ciąży, i nic innego mi nie jest –powiedziałam, Fran wyraźnie milczała nie wcinała się co było dziwne, wiedziałam już czemu tak jest. – A z resztą skąd wiesz o moich zawrotach głowy ?- zapytałam, teraz to ja patrzyłam wzrokiem kilera na Fran, powiedziała wszystko mojemu tacie. Mimo, że robiła to dla mnie i mojego dobra, byłam na nią szalenie zła.
- Skarbie, jestem twoim ojcem – powiedziała.
- Fran, kiedy mu powiedziałaś? – teraz Francesca miała ze mną przechlapane, pomyślałam sobie.
- To wszystko dla twojego dobra, sama byś się nie zdecydowała na tą wizytę. – powiedziała.
- Dobra pójdę udowodnię wam i Maxiemu, że nic a nic mi nie jest, jestem po prostu przemęczona i tyle – powiedziałam po czym wsunęłam się w fotel i już nic się nie odzywałam. Po chwili wysiadła Fran, gdyż staliśmy pod jej domem, wydusiłam do niej zwykłe cześć, mimo że złość na nią już mi przeszła, i odjechaliśmy. Po kilku minutach byłam już przy swojej lodówce, i wyciągałam z niej sok.
- Idź się przygotuj, na siedemnastą trzydzieści masz lekarza. – powiedział tata.
- Dobra, ale jadę sama swoim autem, jasne ? – zapytałam z podniesioną jedną brwią.
- Ale, al.. No dobra – powiedział zrezygnowany tata wiedząc, że ze mną nie wygra. Spojrzałam na zegarek było parę minut po trzeciej, poszłam do siebie, wzięłam bieliznę i poszłam pod prysznic, kiedy wyszłam nałożyłam na siebie tysiące balsamów, których natura nie widziała i nie znała. Po czym wysuszyłam włosy i dokładnie je wyprostowałam, umalowałam się i poszłam do garderoby, założyła zwykłe ciemne dżinsowe rurki, a do tego białą bokserkę, na to natomiast miętową marynarkę, spojrzałam na zegarek siedemnasta, wzięłam torbę i potrzebne dokumenty do lekarza i zeszłam na dół.
- Ja uciekam już, paa - krzyknęłam bo tata był u siebie w gabinecie, weszłam do ganku i założyłam rzymianki. Wyszłam przed dom, zobaczyłam, że przed bramą stoi i czeka na mnie Maxi.
- Od razu mówię NIE –powiedziałam gdyż zauważyłam, że chce coś powiedzieć, pewnie tata do niego zadzwonił bo nie chciał bym jechała sama.
- Skarbie proszę Cie nie bądź uparta – wyjął zza pleców jedną czerwoną różę. Zagiął mnie.
- Dobra wsiadaj – uśmiechnęłam się, na jego twarzy było wymalowane zadowolenie. I jeszcze ten jego cholernie piękny uśmiech i błyszczące się oczy. Odpaliłam auto i wyjechałam z placu, po kilkunastu minutach stałam przed kliniką naszego rodzinnego lekarza, wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z auta, Maxi razem za mną.
- O nie, nie, nie, Ty tu zostajesz – powiedziałam, niestety nie posłuchał, odsłonił swoje piękne białe zęby, wyprzedził mnie i wziął za rękę, wiedziałam, ze nic go nie przekona, by został w aucie, dałam spokój ZNÓW. Zaśmiałam się w głębi. W gabinecie siedziałam, nie więcej niż dwadzieścia minut, a czułam się jak bym tam spędziłam minimum dwie godziny. Lekarz badał mnie, na koniec pobrał krew, kazał przyjść po wyniki jutro o tej samej porze. Nie powiem że nie wyszłam spanikowana z gabinety, gdyż lekarz pytał mnie o sprawy związane z ciążą, wstydliwy temat jak dla kobiety, tak młodej.
- Pamiętaj, jutro wyniki o tej samej porze – dobrze i dziękuje.- powiedział lekarz
- Do widzenia – powiedziałam, lekarz odpowiedział i wyszłam Maxi od razu wstał.
- Jutro kochanie, jutro – uśmiechnęłam się i poszłam dumnie niczym modelka.
- A to nic Ci lekarz nie powiedział ? – dopytywał się.
- Pytał mi się czy mam z kim współżyć – zaśmiałam się widząc minę Maxiego.
- o kuźwa ! Ciekawski ten lekarz – atmosfera się w końcu rozluźniła. Pojechaliśmy do domu razem z tatą zadzwoniliśmy po pizzę i czekaliśmy we trójkę, aż ktoś ją nam wręczy. Rozległ się dzwonek do drzwi, wzięłam portfel i razem z Igorem poszłam otworzyć.
- Dzień dobry, pani pizza – powiedział starszy pani od pizzy.
- Dzień dobry, ile płacę – zapytałam.
- Czterdzieści pięć, pięćdziesiąt poproszę – uśmiechną się. Podałam wyznaczoną kwotę i zamknęłam drzwi.
- Taaaaaaaaaaaaaato, kolacja – krzyczałam. Tata przybiegł jak by miał dostać coś za darmo, kochał pizze, już wiem po kim to miałam.
- O jacie, o jacie – przybiegł niczym maratończyk. I zaczęliśmy pochłaniać pizze, oglądając przy tym jakieś durne seriale, nie obeszło się bez komentarzy co do aktorów, lub innych detali serialu. Tak miło spędziliśmy wieczór, Maxi poszedł do domu około dwudziestej trzeciej, parę minut po. Ja pobiegłam na górę wzięłam prysznic ubrałam się w piżamę, po chwili byłam już w łóżku z laptopem na kolanach. Sprawdzałam facebooka, weszłam na gadu i zgasiłam sprzęt i poszłam spać. Rano wstałam wyspana jak w reklamie, było fantastycznie, żadnych zawrotów ani ospałości. Mogła bym tak codziennie. Poszłam odbyć codzienny rytuał, poranna toaleta. Odbyłam go dziś w 40 minut,, ubrana w czarną bieliznę poszłam do garderoby, złożyłam czarne grube rajtuzy i krótkie spodenki szare, na to założyłam biały top i kurtkę dżinsową. W ganku wyciągnęłam baleriny i wyszłam, weszła do szkoły wiedziałem, że dziś będzie akcja preparacja dotycząca wczorajszego wychowania fizycznego. Pierwsza lekcja wf.
- Proszę, symulantka daje zwolnienie, na 2 miesiące – powiedziałam z ironicznym uśmiechem.
- I na dodatek skarżypyta – powiedziała.
- Nie ma sprawy ja nie będę miała problemów, tylko pani. Widać, że nie ma pani pojęcia kim moi rodzice są. – powiedziałam. Nie chciałam mieć od samego początku przerąbane w szkole, ale ona sama się prosiła. Wychowanie fizyczne na szczęście minęło mi szybko, nawet bardzo z czego ogromnie się cieszyłam, nie mogłam patrzeć na tą babę, inaczej nie można było jej nazwać. Na korytarzu spotkałam Maxiego
- Skarbie, co jest ? –spytał z troskom.
- Jest okej, ale ta babka od wf, to masakra – powiedziałam.
- Dziś o siedemnastej trzydzieści po badania ? – zapytał, co mi się nie spodobało chciałam iść sama, sama zobaczyć czy mi coś jest, czy pewnie nie, ale wyniki musiałam odebrać nie miała bym życia gdybym tego nie zrobiła.
- Ja po badania, ty albo w domu, albo w aucie – powiedziałam.
- Spoko, czyli razem – wyszczerzył się, tym razem nie miałam zamiaru mu odpuścić, ale nie skomentowałam tego co on do mnie powiedział, tylko się „fałszywie” uśmiechnęłam.
- Ej, Nata idziemy? Matma teraz – szturchnęła mnie Fran, nie zwróciłam uwagi kiedy minęła ta przerwa, często tak miałam. Poszliśmy na matmę, minęłam mi szybko, matma to była moja pięta achillesowa, albo jeszcze gorzej. Wygląd i jej sam charakter odstraszał na kilometr. Nagle zabrzmiał dzwonek, a ja poczułam ulgę, Fran chyba to zauważyła bo się zaczęła głośno śmiać. A zezowaty wzrok mimo, że chciał spojrzeć na nasz, nie mógł bo miała masakrycznego strita. Lekcje potem już leciały z górki, do domu wróciłam około godziny piętnastej trzydzieści, zjadłam obiad i poszłam się przygotować do odebrania badań. Poszłam pod prysznic zmyć z siebie szkołę. Po prysznicu, założyłam zwykłe legginsy i cieniutki sweterek koloru miętowego z rękawami trzy czwarte, a na to dżinsową kurtkę i trampki za kostkę. Nie powiem, że nie miałam stresu, ale cóż.
- Natalka, Maxi przyjechał – krzyknął tata z dołu.
- Już schodzę – zeszłam na dół i przywitałam się z moim chłopakiem.
Zostało jeszcze sporo czasu, spojrzałam na zegarek, szesnasta trzydzieści pięć, usiedliśmy przy barku w kuchni i razem z tatą, pochłanialiśmy gorący napój, kawę zrobioną przez mojego tatę. Po wypiciu gorącego płynu, skierowaliśmy się do wyjścia.
- Tylko pamiętaj, jak wyjdziesz od razu do mnie zadzwoń – pokiwał i palcem przed oczami.
- Dobrze nie stresuj się już tak – przytuliłam go na do widzenia i wyszłam wraz z moim chłopakiem. Dojechaliśmy do kliniki, po drodze oświadczyłam Maxiemu, że zostaje w aucie, nie protestował i też nie potwierdził. Wysiadłam z auta, a Maxi nie, uśmiech wymalował mi się na twarzy.
- Choć raz wygrałam – pomyślałam sobie w głębi.
Weszłam do klinki pielęgniarka powiedziała, że zanim dostanę wyniki muszę wejść do doktora, wykonałam posłusznie polecenie i udałam się do gabinetu, siedziałam trochę u lekarza, wyjaśnił mi wszystko co i jak, jak wyszłam moje ciśnienie się podniosło o kilka razy.
- Co ty tu robisz, nie miałeś przypadkiem zostać w aucie ? – zapytałam z ironicznym uśmiechem.
- Oj przestań, co ci powiedział lekarz ? – zapytał.
- Nic mi nie jest, jestem zdrowa jak koń. – powiedziałam.
- To skąd te mdłości, senność, zawroty itp. ? – zapytał.
- Lekarz powiedział, że teraz jest taki okres, że to może jeszcze potrwać parę dni, tygodni – odpowiedziałam uśmiechając się. Kiedy doszliśmy do auta wyciągnęłam telefon i wyjaśniłam całą sytuację tacie, powiadomiłam go także, że wrócę późno do domu.
- To jedziemy świętować ? – zapytałam. Maxi kiwnął twierdząco głową. Wykręciłam jeszcze jeden numer tym razem do Francesci
- Za pół godziny jestem pod twoim domem, macie być z Diego gotowi, Cześć – powiedziałam i się rozłączyłam. Mieliśmy jeszcze pół godziny więc pojechaliśmy coś przekąsić, wstąpiliśmy do KFC, kiedy minęło może dwadzieścia minut udaliśmy się pod dom mojej przyjaciółki, oni już na nas czekali. Wsiedli i powiedziałam im:
- No to świętujemy moje zdrowie i piąteczek. Udaliśmy się do naszej ulubionego baru, dziś piątek więc jakiejś wielkiej imprezy nie szukaliśmy, mieliśmy w planach jutro udać się na imprezę do jakiegoś klubu mocno się wytańczyć. Weszliśmy do baru i złożyliśmy zamówienie, zamówiliśmy dwie duże pizzy i po piwku. Nasze zamówienie dostaliśmy po jakiś piętnastu minutach, właśnie to było fajne w tym barze miła, szybka i sprawna obsługa, jedzenie mmm place lizać.
- To co Naty, dobrze z Tobą tak ? – zapytała Fran, spoglądając na mnie.
- No wiesz, kochana inaczej byśmy nie świętowali – odpowiedziałam i posłałam uśmiech do mojej przyjaciółki. Niestety Maxi był skazany tylko na colę, gdyż powierzyłam mu moje auto.
- Hej, Maxi jak chcesz się napić to pij – powiedział Diego i podsunął mu swój trunek, a wziął jego colę - Maxi nie narzekał na taki przebieg sprawy. Lubił czasem wypić sobie piwko czasem ewentualnie dwa. Nie znosił czegoś takiego jak wino czy wódka, wolał piwko jakieś whisky. Ja znów z Fran tylko piwko i jakiś drinki, wódka nie chciała przejść mi przez gardło. W barze siedzieliśmy do jakiejś dwudziestej trzeciej, potem Diego po odwoził nas do domów, po czym zabrał moje auto.
- O cześć tato ! Jeszcze nie śpisz ? – zapytałam.
- Nie, nie chciało mi się spać, czekałem sobie na Ciebie, miałem dziwne przeczucia – powiedział.
- Patrz jestem cała i zdrowa, stoję przed tobą – uśmiechnęłam się i pognałam na górę, wzięłam prysznic i wskoczyłam do łóżka, odpaliłam komputer, kiedyś ciągle siedziałam nikt nie był wstanie mnie odpędzić od komputera. Sprawdziłam Facebooka, pocztę i włączyłam sobie jakąś komedie, strasznie mi się podobała, aż brzuch mnie bolał ze śmiechu. Mój nocny seans skończył się wpół do trzeciej. Rano spałam do godziny dwunastej. Obudziłam się i skorzystałam z porannej toalety, ubrałam się w luźną bokserkę i długie ściągane na kostkach dresy, włosy związałam w wysokiego kucyka, po czym zeszłam na dół i o mało co nie dostałam zawału, a moja mina i wytrzeszcz oczu były pewnie śmieszne.
- Cześć, Natalko  – powiedziała z ironicznym uśmiechem, kobieta którą zobaczyłam. Była to niestety moja matka. Taki miły poranek zamienił się w koszmar.
- Co ty tutaj robisz ? Tato ? Co ona tu robi ? Na mojej osiemnastce Cię nie było przez całe moje życie cię nie ma, myślisz że przyjedziesz tu i będzie miło fajnie i sympatycznie ? Że Ci się rzucę w ramiona i powiem jak bardzo tęsknie ? – mówiłam, krzyczałam, płakałam wszystko na raz.
- Serio myślisz, że mi na tym zależy ? Nigdy Cię nie chciałam, nie chciałam dziecka tylko on chciał – pokazała na mojego tatę, dopiero teraz do mnie dotarło, co ona do mnie powiedziała, zrozumiałam czemu całe moje osiemnaście lat do mnie piła z nienawiści.
- Kobieto ogarnij się, albo stąd wyjdź – krzykną tata.
- Nie musi, pójdę ja – wzięłam telefon i słuchawki i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam gdzie biegnę, nagle wpadłam na jakiegoś typa.
- O hej, Naty . Potrzebujesz czegoś ? – zapytał Damien, był to koleś od którego brałam zioło , dragi i wszystko co potrzebowałam. Byłam zrozpaczona, miałam ochotę się zabić, miałam gdzieś wszystko i wszystkich. Spojrzałam do kieszeni miałam tylko pięć dych.
- Mam tylko pięć dych, doniosę resztę jutro, dobra ? – zapytałam.
- Spoko - przekazał mi dyskretnie woreczek. Poszłam nad rzeczkę, zawsze tam chodziłam jak miałam zły dzień, ale to nie był zły dzień to był najgorszy dzień w moim życiu. Otworzyłam biały proszek, nie patrzyłam na ilość nie dzieliłam na działki, wzięłam wszystko na raz, miałam gdzieś co się ze mną stanie. Jedyne co teraz chciałam to umrzeć i mieć wszystko gdzieś. Rano udałem się do Naty nie miałem z nią kontaktu od wczoraj, co było dziwne, zawsze wisieliśmy na telefonie albo na gadu. Martwiłem się niezmiernie. Nie miałem pojęcia co było na rzeczy. Rano pobiegłem do niej , otworzył mi jej ojciec.
- Dzień Dobry, jest Naty ? – zapytałem.
- Wejdź proszę – powiedział do mnie. Posłusznie wykonałem polecenie i weszłam do środka, usiadłem na fotelu w salonie i czekałem, aż się czegoś dowiem, Oliwia nadal nie schodziłam. Miałem w głowie najgorsze myśli jak ujrzałem jej matkę jak wychodziła z gabinetu, już wiedziałem, że nie ma Naty w domu i jej długo nie było. Tata mojej dziewczyny wyglądał jak by całą noc nie spał, a matka jak by wyszła dopiero ze Spa.
- O co chodzi gdzie jest Naty? – zapytałam wiedząc, że nie jest dobrze.
- Chodzi o to, że Naty pokłóciła się ze swoją matką i wyszła wczoraj i jeszcze jej nie ma – powiedział.
- Fran ! – powiedziałem.
- Nie, nie ma jej u Fran - uświadomił mnie jej tata.
– Zajmę się tym – powiedziałem. Miałem nadzieję, że będzie tam gdzie się poznaliśmy, udałem się tam, ale nikogo nie zastałem, prócz burdelu jaki tam był, nic udałem się na jej ulubioną plażę, niedaleko szkoły, niestety tam też nic. Pomyślałem jeszcze o rzeczce za parkiem. To była ostatni ratunek, szybko pobiegłem, ale nic nie zastałem, usłyszałem kogoś pod mostem i zacząłem wołać.
- Natka jesteś tam ? Skarbie to ty ? – schodziłem powoli na dół, zobaczyłem ją, zamurowało mnie, z początku wydawało mi się, że jest pijana. Niestety przeliczyłem się była na prochach i innych specyfikach.
- Coś ty zrobiła ? – zapytałem ją mocno przytulając. Coś jąkała, ale nic nie zrozumiałem, szybko zamówiłem taksówkę, wsadziłem ją do auta i poprosiłem pod jej dom. Kiedy tata Naty zobaczył taksówkę szybko wybiegł z domu.
- O KURWA ! – zatkał usta i nie wiedział co powiedzieć. Zapłaciłem za taksówkę i wziąłem Naty na ręce, co chwilę się śmiała, albo płakała.
- Brała znów, brała – powiedziałem do jej matki i wziąłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku. Dochodziła do mnie kłótnia jej rodziców z dołu.
- Widzisz to wszystko przez Ciebie, a ty masz taki uśmiech na swojej pustej i parszywej mordzie – krzyczał jej ojciec. Zawsze wiedziałem, że to spoko człowiek.
- Co ona mnie obchodzi, mogłam ją oddać, albo usunąć ciążę – powiedziała, miałem ochotę zejść i powiedzieć co o niej myślę, ale wiedziałem, że to pogorszy moje relację z jej ojcem, które są świetne.
- Bierz swoje rzeczy i wynoś się stąd nie chcę Cię widzieć, nigdy w życiu, rozwodem zajmie się mój prawnik – krzyknął i wbiegł po schodach do pokoju Naty.
- Co z nią ? – zapytał.
- Nie mam pojęcia płacze śmieje się przez sen i chyba ma gorączkę – powiedział. Dotknął i wytrzeszczył oczy.
- O cholera ! Dzwonię po lekarza – wyją telefon i zadzwonił .
- Będzie za piętnaście minut – powiedział zmartwiony, i przeczesał włosy palcami. Lekarz przyjechał kazał na wyjść nie wiem co robił, ale strasznie się o nią martwiłem, kiedy wyszedł poszedłem do mojej dziewczyny, a jej ojciec rozmawiał z lekarzem.
- I co, i co powiedział lekarz? – pytałem .
- Chodź na dół porozmawiamy – powiedział i kiwną w geście pójścia za nim. Zeszliśmy do salonu, usiadłem na fotelu i wbiłem wzrok w ojca Naty.
- A więc co powiedział lekarz ? – zapytałem.
- Powiedział, że nabrała się bardzo dużo i nie jednego gatunku tylko kilku. Nie jest źle, ale ona zawsze miała słaby organizm, nie wiadomo kiedy się obudzi jeżeli do wieczora się nie obudzi mamy zadzwonić do doktora. – powiedział jej tata a mój przyszły teść. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Po chwili namysłu wydukałem.
- Czy mogę tu zostać do wieczora dopóki się nie obudzi ? – zapytałem.
- Naturalnie, pamiętaj zawsze jesteś tu mile widziany. – poklepał mnie po ramieniu i poszliśmy na górę. Zrobiło mi się przyjemnie, to miłe uczucie kiedy ojciec twojej ukochanej Cię lubi. Usiadłem na łóżku i czuwałem przy mojej ukochanej.
- Jest dopiero czternasta, chcesz kawy ? – zapytał mnie tata Naty.
- Poproszę, ale z mlekiem – zaznaczyłem. – Jeżeli ma pan oczywiście – dodałem po chwili. Jacek uśmiechnął się.
- Pamiętam, tak chyba mamy – powiedział i poszedł do kuchni. Przez chwilę miałem wrażenia tak jak by Naty dała znak, że się budzi ale to chyba było tylko złudzenie, gdyż ciągle czekałem, aż się ocknie. Po chwili wrócił ojciec jej i podał mi gorący kubek z kawą.
- Dziękuję – powiedziałem i spojrzałem na niego, tylko się uśmiechnął i posłał miłe spojrzenie. Czas niesamowicie mi się dłużył, aż zasnąłem na siedząco, musiało to komicznie wyglądać, jak menel. Spojrzałem na zegarek.
- Wpół do ósmej – powiedziałem do siebie. W pokoju byłem sam ze śpiącą dziewczyną, jej ojca nie było.
- Już nie drzemiesz ? – zapytał ojciec Naci.
- Nie, nie przepraszam, że w ogóle się zdrzemnąłem-powiedziałem.
- Zadzwoniłem po lekarza jest już w pół do ósmej, a moje dziecinka nie daje oznak życia – powiedział tak smutnym głosem, że w środku coś mnie ścisnęło. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- O wilku mowa ! – powiedział Gabriel.
- Ja otworzę ! – powiedziałem i wstałem ruszając szybko do drzwi. Zaprowadziłem lekarza i czekałem na jakie kolwiek informacje.
- Zabieram ją do szpitala – powiedział doktor.
- Panie doktorze ale czy to konieczne ? – zapytał zaniepokojony ojciec mojej Natki. – Właśnie ?! – dodałem.
- Tak mam złe przeczucia co do tej dziewczyny, ale nic nie jest jeszcze potwierdzone więc nie mogę mieć stu procentowej pewności – powiedział. Poczułem niemiłe uczucie, słowa tego lekarza były tak niepokojące, a wzrok jakim mierzył Naty, murował wszystko . Lekarz zadzwonił po pogotowie, przyjechali i zabrali ją. A ja razem z tatą Natalki pojechałem za karetką do szpitala. W szpitalu byliśmy po trzydziestu minutach, były korki. Karetce wszyscy usunęli się z drogi, niestety my takich przywilej nie mamy, niestety. Mimo tych korków nadal byłem myślami co będzie dalej z moją ukochaną. Wiedziałem, że jak już wyzdrowieje to poproszę ją o rękę. Może to i szybko, ale wiem, ze to ta jedyna. Nikt mi tak w głowie nie namieszał jak Naty. Teraz zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę kochałem tylko raz i nadal kocham, nie przestanę kochać, Naty. Wydaje mi się, że ona żywi do mnie tak samo silne uczucie jak ja do niej. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym się z nią rozstać, nie poradził bym sobie z tym, było by to zdecydowanie za trudne.
- Dojechaliśmy już – szturchną mnie tata mojej dziewczyny.
- No to chodźmy, zobaczmy co z nią – zaproponowałem i poklepałem Gabriela po ramieniu. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy do recepcji. Po krótkiej rozmowie, kobieta wskazała nam sale 205 na trzecim piętrze. Jak dobrze, że była winda.
- Panie doktorze co z nią ? – zapytałem.
- Pan z rodziny ? – zwrócił się do mnie lekarz.
- Ja jestem jej chłopakiem, a ten mężczyzna to jej tata. – powiedziałem.
- To niech pan pójdzie ze mną – kiwnął na ojca Naty. Tata mojej ukochanej siedział tam bardzo długo kiedy wyszedł widziałem po jego minie, że nie jest w porządku.
- Natalia jest w śpiączce, gorszej niż Francesca. Może się obudzić jutro, zaraz, albo za parę lat. Może też taka pozostań na zawsze. Ogarnął mnie lęk. Moje oczy już płynęły, ale nie chciałem okazać słabości. Szybko wybiegłem ze szpitala. Zacząłem walić nogą i ręką w mur szpitala, krzycząc z całych sił.
- KURWA NIE ! - krzyczałem, nie mogłem się powstrzymać. Wiedziałem, że to mi nic nie da, jedyne co mi dało to bolącą nogę i rozwaloną rękę z której lała się krew. Poszedłem do pierwszej lepszej pielęgniarki, żeby mi obandażowała rękę, po czym udałem się pierwszy raz od chyba pięciu lat do kościoła. Było blisko bo kościół był naprzeciwko szpitala.
- Ojcze nasz …. – modliłem się, odmawiałem każdą znaną mi modlitwę po kilka powtórzeń. Zobaczyłem, że ksiądz zmierza do konfesjonału. Babcia zawsze mi powtarzała ‘ zawsze w trudnej sytuacji nikt cię tak dobrze nie zrozumie, jak ksiądz ’ nigdy w to nie wierzyłem. Postanowiłem to sprawdzić. Wyspowiadałem się, może poczułem się lepiej, ale ksiądz tylko zapewniał, że wszystko będzie w porządku, ale nic nie jest i nie będzie.
- Gdzie ty byłeś ? – zapytał zaniepokojony ojciec Oliwi.
- W kościele – powiedziałam.
- A w rękę co Ci się stało ? – ponownie zapytał.
- Nerwy, żal, smutek, strach proszę pana – powiedziałem i poszedłem do Naty. Siedziałem z nią tak całą noc, jej ojciec musiał wieczorem wrócić do domu, jakąś ważną sprawę miał na jutro do załatwienie.
- Będę przy Tobie dwadzieścia cztery na dobę, nikt mi nie zabroni tu być- powiedziałem. Zawsze słyszałem, że ludzie mimo, że są w śpiączce to Cię słyszą. Oni właśnie mogą być najlepszymi przyjaciółmi. Jak powiedziałem tak dotrzymałem słowa, siedziałem tam dopóki się nie obudziła.
Trzymałem ją za rękę, gdy nagle dostała jakiś nieznanych mi drgawek.
- Lekarza, szybko Lekarza - wybiegłem na korytarz i zacząłem krzyczeć.
- Tak słucham, co sie dzieje ? - do pokoju mojej ukochanej wpadł zdyszany lekarz.
- Nie wiem, dostała takich drgawek - powiedziałem pokazując na nią.
Po chwili ustalania lekarz podszedł do mnie i z niepewnym uśmiechem powiedział.
- Obudziła się - powiedział. Nie miałem pojęcia czy sobie stroi ze mnie żarty, czy coś.
- O Boże, dziękuje Ci, że mnie wysłuchałeś - upadłem na kolana i zwróciłem głowę ku sufitowi.
Zobaczyłem, że z windy wchodzi Naty tata, podbiegłem do niego.
- Obudziła się, teściuniu - uśmiechnąłem się, skapnąłem się po chwili, że powiedziałem do niego ' teściuniu'.
- Ej, Ej jaki teściu - zaśmiał się i powędrowaliśmy do pokoju jego córki.
- Już nie długo - zaśmiałem się. Weszliśmy do Naty. Nic nie pamiętała, pamiętała kłótnie z mamą i jak kupiła
prochy, reszty nic.
- Kotek ile tu siedziałeś ? - zapytała, ledwo mogła mówić.
- Tydzień - uśmiechnąłem się i przytuliłem ją.
- Mówię Ci córeczko, nie jadł nie pił musiałem go zmuszać by jechał do domu sie przebrać. Siedział tu 24 na dobę.
- Nie musiałeś - uśmiechnęła sie blado.
- Dla Ciebie wszystko - złapałem ją za rękę.
Siedzieliśmy tak długo, romawialiśmy o tym co się działo przez ten tydzień, a także przez chwilkę o jej mamie, ale Gabriel
szybko zmienił temat, zrobił to słusznie. Pójdę zapytać lekarza kiedy dostaniesz wypis.
- Przepraszam, Panie doktorze kiedy Natalia dostanie wypis ? - zapytałem, miałem nadzieje, że nie będzie musiała, być
tu długo.
- Najprawdopodobniej za dwa ewentualnie trzy dni. - uśmiechnął się i poszedł dalej.
- I co i co ? Kiedy wychodzę - zapytała mnie Naty. - usiadłem przy niej i powiedziałem.
- Jak zrobią wszystkie potrzebne badania, jakieś dwa, trzy dni. Nie dłużej.- powiedziałem.
- Będę tu z Tobą jeszcze te dwa dni. - dodałem.
- W żadnym wypadku, jedźcie po moje ciuchy, laptopa i słuchawki, proszę - powiedziałam.
- Dobra, to ja pojadę - powiedział tata Naty, wstając.
- POJEDZIECIE - Naty zabiła mnie wzrokiem.
- Dobrze, dobrze - powiedziałem, poszedłem do Natki i pocałowałem ją w czółko. Jej tata również ją pocałował.
Jechaliśmy dłużej niż zazwyczaj, wstąpiliśmy do marketu kupić jej normalnie jedzenie i picie, bo szpitalne było
masakryczne. W domu wdzieliśmy jej to o co prosiła i jaj ukochaną piżamę. Po półtorej godziny wróciliśmy do szpitala.
- Witaj, skarbie - powiedziałem uśmiechnięty i pocałowałem ją.
- Nie chcę być dziadkiem -powiedział tata Naty.
- Najpierw teściu, potem dziadek, potem będzie pradziadek - a zajmie to tylko paręnaście lat.
- Oj chłopcze, nie wiesz co mówisz - Ojciec Naty chciał udawać oburzonego nie wyszło mu to.
Te dni mijały szybko, Oliwia wyszła po trzech dniach ze szpitala. W domu miała zostać do końca tygodnia, od poniedziałku mogła
już wrócić do normalnego trybu życia. Dziś poszliśmy sobie do kina, chciałem z nią wyjść pobyć sam na sam,
na szczęście mimo wypadku to nadal było moje kochanie. Moje dni wole minęły bardzo szybko, miałam czas na poukładanie mojego życia i tego czego pragnę.
Ostatnio Maxi wspominał coś o tym, że nie chce już się ze mną nigdy więcej rozstawać.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, po dłuższym na myślę wpadła mi do głowy myśl o zaręczynach, no ale
przesadziłam, pewnie.
Dziś miałam iść pierwszy dzień od wypadku do szkoły tak bardzo się cieszyłam , że to dzisiaj zobaczę Fran i Diego.Rano obudziłam się parę minut po piątej, słychać było tatę chodzącego po kuchni.
Wstałam tuż przed szóstą, poszłam pod prysznic, kiedy wykąpałam się pobiegłam w bieliźnie do
szafy i zastanawiałam się co na siebie założyć, postawiłam dziś być dresem. Założyłam szare dresy zwężane
na dole i do tego luźną niebieską bluzę z adidasa, a do tego air maksy. Zeszłam na dół, a tam
czekały na mnie moje kochane danie, gofry. Od mojego wybryku, tata dba o mnie jak o niemowlaka.
Kiedy wybyła za dziesięć ósma wybiegłam z domu, zakładając do tego kurtkę. Doszłam do ulicy gdzie
czekała na mnie przyjaciółka, tym razem bez swojego chłopaka.
- Hej - pocałowałam ją w polik i mocno przytuliła.
- Słońce - krzyknęła. - Nie wywijaj więcej mi takich numerów.
Uśmiechnęłam się płaczliwie i poszliśmy w stronę szkoły, całą drogę gadaliśmy o tym
co się działo, najświeższe ploteczki. Tak to jest jak dwie dziewczyny się spotykają po tygodniu.
Do szkoły szliśmy jak ślimaki jednocześnie spóźniając się na połowę pierwszej lekcji.
Większość szkoły przywitała mnie bardzo życzliwe, natomiast ta druga część wyzywając mnie od ćpunek.
W mojej obronie stawał żandarm Maxi, czego nie chciałam. Udawałam twardą lecz w duchu było mi strasznie przykro, czułam
rozczarowanie, że Ci których uważałam za dobrych kumpli i kumpele tak mnie traktują. Lekcje mi mijały,
raz wolno, raz szybko.
- To co robimy coś dzisiaj ? - zapytała mnie Fran przybiegając tym razem ze swoim chłopakiem.
- A na co macie ochotę ? -spojrzałam na świętą trójcę.
- Może obejrzymy jakiś film u mnie, co? - zaproponował Maxi
- Nie ma sprawy, ja pojadę z Naty do niej, a wy róbcie co chcecie - powiedziała Fran, uśmiechając się.
Poszliśmy w stronę mojego domu, chłopaki zrobili to samo lecz w drugą stronę.
- Coś Cię trapi - szturchnęła mnie przyjaciółka.
- Widzisz jak mnie traktuje mniejsza połowa szkoły ? Uważają mnie za ćpunkę - powiedziałam.
- Nie przejmuj się, oni nie wiedzą co przechodziłaś i przechodzisz.
- Masz rację - uśmiechnęłam się, ona zawsze wie jak podnieść człowieka na duchu.
Poszliśmy do mnie, taty nie było zamówiliśmy jedzenie, postanowiłyśmy na chińszczyznę, zjedliśmy i udaliśmy się na
górę. Ja zmieniłam tylko dres na jasne rurki. I związałam włosy w luźnego warkocza na bok. Poprawiłam makijaż i wyszłyśmy.
Nie jechaliśmy samochodem, postanowiliśmy się przejść, zajmie nam to troszkę, do Maxiego mam jakieś trzy kilometry.
Po czterdziestu minutach już byliśmy pod jego domem. Grzecznie zapukałyśmy.
- Wejdźcie - otworzyła nam niska i chudziutka gosposia.
- My do Maxiego - uśmiechnęłam się.
- Jest u siebie, zapraszam - pobiegłyśmy na górę i wpakowaliśmy się do niego do pokoju, chłopaki wybierali już filmy i zmówili trzy ogromne pizze. Pobiegłyśmy na górę i rzuciłyśmy się na ogromne łózko Maxiego, chłopaki zeszli po pizze i wzięli sobie po piwie a my z Fran musiałyśmy zadowolić się tymbarkiem. Ja nie mogłam, a Fran chciała dotrzymać mi towarzystwa. Rozsiedliśmy się na ogromnym łóżku i włączyliśmy film na pierwszy rzut poleciała komedia romantyczna " The first time ", chłopaki mieli ubaw, a ja z Fran rozklejałyśmy się nawet na komediach romantycznych a na dramatach, wylewałyśmy litry sześcienne łez. To się nazywa wrażliwość.
- No dziewczyny wy wybieraliście to coś, teraz nasza kolej - wyszczerzył się Diego. Maxi zabrał się za wybieranie filmy,a Diego poszedł na dół po kolejny prowiant procentowy dla chłopaków.
- Hmmm.. Co powiecie na horror ? - zapytał Maxi.
- Taaak, taaak . - Diego krzyczał jak dziecko.
- Nie, nie - my z Fran prosiłyśmy błagalnym głosem.
- No to oglądamy horror. - powiedzieli chłopaki.
- Ach ta męska solidarność - prychnęłam.
- Mówiłaś coś, skarbie? - zapytał Maxi.
- TAK ! - krzyknęłam, śmiejąc się. Zbliżał się do mnie i mnie dopadł, zaczął mnie łaskotać, mój słaby punkt.
- Nie, nie , nie, nic nie mówiłam. -wyrwałam się mu i zaczęłam,a przynajmniej starałam się przednim uciekać. Dorwał mnie i pocałował.
- Mam nadzieję, że lubisz horrory - uśmiechnął się.
- Śmieszne... - próbowałam udawać obrażoną, na marne nie wychodziło mi to. Zrezygnowana usiadłam obok Maxiego. Postawili na film pt. "Oko". Na najmniej straszniej scenie się bałam, a kiedy było już coś na prawdę strasznego chowałam się w Maxiego. My z Fran byłyśmy przerażone, a ich każda jedna scena śmieszyła.
- Z kim ja chodzę, i z kim ja się zadaję - powiedziała Fran. Zaczęłam się śmiać, a chłopaki nas tylko uciszali. Jak tata kiedy ogląda sport. Pod koniec tego filmu miałam już dość, ale zostałam jeszcze ubłagana na dramat. Oglądamy " Nadal Kocham " nikt nie raczył się ze mną sprzeczać co mi było na rękę. Chłopaki znów się śmieli kiedy ja ryczałam jak bóbr. Już w ostatnich minutach zasnęliśmy wszyscy. Obudziłam się na następny dzień.
- O Boże - krzyknęłam. Złapałam się za głowę i spojrzałam na zegarek było piętnaście po pierwszej.
- Co jest ? - zapytała Fran.
- Zasnęliśmy wszyscy- zaśmiałam się,.
- Kurczę, tata mnie zabije. Szybko związałam włosy w kucyk i wybiegłam z Fran z domu Maxiego, chłopaki nadal spali. W domu byłam po 10 minutach.
- Przepraszam tato, zaraz Ci wszystko opowiem - powiedziałam do taty siedzącego w salonie.
- A więc co masz mi do powiedzenia ? - zapytał, był wyraźnie rozbawiony tą całą sytuacją.
- Ej dzięki - zaśmiałam się i sprzedałam mu Boksa. - Ja tu się stresuje, płuca sobie wypluwam, żeby być szybciej w domu, a Ciebie to śmieszy - śmiałam się .
- Wiedziałem, że zostaniesz na noc, Maxi do mnie dzwonił - powiedział.
- Kurde Ty z nim masz więcej sekretów niż ze mną - tym razem to ja dostałam poduszką. Zaczęłam piszczeć i uciekać jak poparzona.
- Dobra, dobra STOOOP - krzyczałam i w tym samym czasie uciekałam.
- Dobra idziemy na ..- spojrzał na zegarek - śniadano-obiad.
- Dobrze tylko się ogarnę. - Pobiegłam na górę, wskoczyłam pod prysznic i szybko się wykąpałam, wysuszyłam włosy i założyłam ciemne rurki i bluzę z kożuszkiem, którą dostałam od taty. Zeszłam na dół, założyłam kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki. Wciągnęłam na nogi emu.
- Już jestem gotowa - krzyknęłam tacie, był już w kurtce i czekał na mnie.
- Co za eskimosek. - śmiał się ze mnie, dziś wyraźnie miał dobry humor, najlepszy od kilku dni. Dojechaliśmy do naszej ulubionej knajpki, a mianowicie pizzerii. Wysiedliśmy i usiedliśmy przy stoliku w kącie. Strasznie lubiłam to miejsce, wystrój był piękny, jedzenie przepyszne. Wszystko było na plus.
- To co córka, to co zawsze ? - zapytał.
- Jasne ! - uśmiechnęłam się. - po chwili podszedł do nas kelner i przyjął zamówienie.
- To co zawsze ? - zapytał wyraźnie rozbawiony.
- To co zawsze - odpowiedział tata, również miał z tego niezły ubaw.
- To śmieszne, zawsze trafiamy na tego samego kelnera - zaśmiałam się. Tata nagle posmutniał, wydawało mi się, że nic złego nie powiedziałam.
- Tato, co się dzieje ? - zapytałam. - Nagle tak posmutniałeś. - dodałam po chwili.
- Nie chciałem, Ci tego mówić, ale twoja matka złożyła pozew o rozwód - powiedział.
- No to chyba jest powód, aby świętować, nie sądzisz ? - zapytała zdezorientowana.
- Tak, ale to tez jest powód do świętowania dla mnie. Wyrzekła się również Ciebie - ostatnie zdanie powiedział łamiącym głosem.
- Ja się cieszę.- powiedziała, nie powiem zasmuciło mnie to strasznie. - niezmiernie się cieszę, ze nie muszę mieć już z tą kobietą nic wspólnego - dodałam po chwili.
- Bierz czasem oddech kiedy mówisz - zaśmiał się, chciał rozluźnić atmosferę.
- Oj Tato, ależ z Ciebie żartowniś - też próbowałam coś powiedzieć sensownego, niestety na próżno. Posiedzieliśmy trochę jeszcze w barze, około godziny szesnastej wróciliśmy do domu.
Poszłam na górę przebrałam się w zakolanówki, szorty, założyłam do tego zwykłą białą bluzkę. Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Weszłam na yt włączyłam muzykę, obczaiłam fejsa, pisałam ze znajomymi na gadu, robiłam beznadziejne rzeczy. Poczułam się jak niecałe dwa lata temu. Umówiłam się z Maxim ,że wpadnie zaraz do mnie, po paru godzinach siedzenia przed laptopem, wyłączyłam go i poszłam na dół. Tam za parę minut wparował do naszego domu, jak do siebie Maxi.
- Nie jesteś u siebie - powiedział mój tata śmiejąc i witając z moim chłopakiem.
- Dziękuję również miło pana widzieć- uśmiechnął się i poszliśmy na górę.
- Przyjęła byś moje oświadczyny ? - zapytał.
Nie miałam pojęcia co mam odpowiedzieć, kochałam go bardzo, ale miałam dopiero niecałe 20 lat.
- Jesteśmy za młodzi na takie rzeczy - odpowiedziałam niepewnie.
- Rozumiem - powiedział smutnym głosem, nie wiedziałam co mam robić milczeliśmy przez pewien czas.
- Ale kto powiedział, że nie za parę lat - powiedziałam.
- Ile lat ? - zapytał.
- Może 2, a może nawet 5 - powiedziałam, widziałam ten smutek w jego oczach.
- Chyba miesięcy - powiedział i wyszedł z mojego pokoju, zanim do mojego mózgu dotarło to, że on poszedł. Zeszłam na dół on już wszedł.
- Co się stało ? - zapytał tata ze zdziwieniem.
- Chce mi się oświadczyć, powiedziałam mu że jestem za młoda, że może za 2, a może 5 lat. Zdenerwował się. - wyjaśniłam tacie i zmartwiona poszłam do siebie. Wzięłam długą, gorącą i monotonną kąpiel. Leżałam w wannie i myślałam, jak mam rozwiązać tą sytuacje. Chciałam go mieć przy sobie, ale też nie chciałam w wieku 25 lat zostać mamusią z dzieckiem i nie mieć czasu dla siebie. W tym roku pisałam maturę nie chciałam mieć nic innego na głowie. Potem chciałam iść na studia i się realizować iść do przodu, osiągnąć coś w życiu, po to aby ta kobieta, która mnie się wyrzekła, zobaczyła, że bez niej również świetnie mi idzie. Wiedziałam, że przez moje plany mój związek może być zagrożony, nie poradziła bym sobie bez Maxiego, był dla mnie przyjacielem, kochającym mnie chłopakiem, potrafił mnie rozśmieszyć do łez. Dopasowaliśmy się idealnie.
- Kurde przecież, zaręczyny to jeszcze nie ślub i gromadka dzieci - powiedziałam sama do siebie. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Maxiego, nie odbierał. Wyszłam z wanny i wytarłam się po czym ubrałam piżamę. Zadzwoniłam drugi raz, czekałam długo nim odbierze.
- Halo ? - usłyszałam w słuchawce smutny głos.
- Zgadzam się - powiedziałam.
- Na co ? - powiedział, słyszałam, że nie chciał ze mną gadać.
- Przyjmuję twoje oświadczyny. - krzyknęłam do słuchawki. Nic nie odpowiedział, odłożyłam komórkę od ucha i zobaczyłam że się rozłączył. Miałam głupie myśli. Była godzina po pierwszej, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół, zajrzałam do taty, spał. Nic go nigdy nie obudzi, prócz jego budzika. Otworzyłam drzwi, ujrzałam Igora. Trzymał bukiet. Ogromny bukiet czerwonych róż. Pad przede mną.
- Wyjdź za mnie, błagam. - powiedział rozpaczliwie.
- TAK, TAK, ale ślub jeszcze nie . - powiedziałam
- Dobrze - uśmiechnął się.
Pocałowałam go, choć wzięłam go za rękę i poszliśmy do mnie, rozmawialiśmy o tym co jest, jak będzie co będzie dalej.
- Jak to teraz będzie ? - zapytałam i oparłam głowę na jego ramieniu oraz próbowałam sobie to jakoś wyobrazić, poukładać w logiczną całość.
- PROSTE BĘDZIEMY ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE - powiedział do mnie uśmiechnął się i pocałował. Maxi  został na noc, nie chciałam żeby wracał sam w nocy.









---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No hey !
Ostatnia część osa wędruje w wasze ręce .
Jest to prezent dla Was ode Mnie na zająca :)
Jak widzicie OS nie jest wcale taki fajny .
Czy mi się podoba ? Szczerze nie napisałam go aby was nie zawieść
Ten OS jest chyba głównie dla osób , które biorą co oczywiście nie oznacze że osoby nie biorące nie mogą go czytać.
Opinię zostawiam Wam!!!





Życzę wam smacznego jajka
Pysznego żurku
Wielkiego wielkanocnego śniadania spędzonego z rodziną w miłej admosferze
Bogatego zająca
Mokrego dyngusa


Pod tym One Shotem  możecie zamawiać Shoty o jakiej tylko parze chcecie mogą być 18+ ale nie muszą . Mogą mieć szczęśliwe lub smutne zakończenie .
Wszystko czego sobie życzycie możecie napisać w komentarzu.
Każda osoba może zamówić 3 os .


Do zobaczenia
Pozdrawiam i całuję !!!
Ewa ~Edzia
KOCHAM !!! <3